Kilka dni temu burzę w mediach wywołały informacje o warunkach, w jakich musiały pracować kobiety zatrudnione przy organizacji
Kongresu Kobiet.
Według relacji
Marii Świetlik,
opublikowanej w
Gazecie Wyborczej
,
ochroniarki musiały stać przez 16 godzin, zabroniono im siadać, było ich za mało i nie miały nawet przerw na jedzenie i picie. W takich warunkach słuchały, jak feministki walczą ze sceny o prawa kobiet.
Do tej sytuacji odniosła się wtedy
Magdalena Środa
, która twierdziła, że to nie wina organizatorów Kongresu Kobiet, bo to nie one je zatrudniały, tylko firmy przez nie wynajęte. A poza tym ona, gwiazda kongresu, też cieżko pracowała, bo
"biegała dwa dni"
. Tylko pewnie pozwolili jej usiąść.
Środa postanowiła jeszcze raz skomentować sprawę na
Facebooku
. Jest wściekła, że ktoś wytyka jej hipokryzję, kiedy w Polsce łamana jest konstytucja.
Nie ma w Polsce faszystów, nie ma nacjonalistów, nie ma autorytarnej władzy, niszczenie Konstytucji, sądownictwa, mediów i demokracji w Polsce - to pestka! Wszystko to jest niczym wobec terroru jaki zaprowadził Kongres Kobiet - najbardziej okrutna, najbardziej zniewalająca kobiety organizacja w Polsce. Wściekłe czarownice (w liczbie kilku tysięcy), które znęcały się nad pracującymi ochraniarkami (w liczbie jednej). Okrutne, bezmyślne, straszne.
W tym roku prawica ma wielką satysfakcję: całą robotę niszczenia i opluwania inicjatywy demokratycznej i prokobiecej jaką jest Kongres Kobiet, niszczenia pracy i aktywności tysięcy kobiet wzięli na siebie ludzie lewicy, młode kobiety ze związku zawodowego (IP) i organizacji, zdawać by się mogło zbieżnych w celach z Kongresem. Ale nie. Dopiero teraz mieszając Kongres z błotem uzyskały tożsamość i siłę do dalszej walki ramie w ramię z Kaczyńskim, Rydzykiem i Pawłowicz... O elektorat PiS?