Metropolita łódzki
abp Grzegorz Ryś
przyznał w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że "mamy do czynienia z
falą apostazji, która wzbiera
". Zgodnie z jego relacją, każdy biskup przygląda się temu zjawisku w swojej diecezji.
Z raportu "Młodzi Polacy w badaniach CBOS 1989-2021" wynika, że w grupie wiekowej 18-24 lata odsetek osób deklarujących wiarę
spadł z 93 proc. w 1992 roku do 71 proc. w 2021 roku
.
- Sądzę, że po stronie Kościoła najważniejsze pytanie brzmi: ile jest w tym naszej winy? Co takiego zaniedbaliśmy? Bo zawsze można pokazywać rzeczy na zewnątrz, ale już papież Paweł VI w Evangelii nuntiandi (nr 80) pisał, że najważniejsze przyczyny są zawsze domowe - skomentował abp. Ryś.
Zdaniem metropolity największy błąd Kościoła leży w tym, że spotkania z młodymi wiernymi ograniczyły się do lekcji religii w szkołach. Dodał, że "pójście do szkoły nie zostało zrównoważone zaproszeniem dla młodych do parafii, do wspólnot poza szkołą".
- Grupa, o której mówimy, to ludzie, którzy na religii w szkole spędzili kilkanaście lat. Najwyraźniej
sama edukacja nie buduje wiary
. Dobrze, że jest edukacja, ale niedobrze, jeśli nie towarzyszy jej równie intensywne zaproszenie do bycia we wspólnocie Kościoła. Tu są najwyraźniej braki. Nie mam wrażenia, że młodzi są do Kościoła nastawieni niechętnie. Wszędzie tam, gdzie wychodzi się ku młodym, dochodzi do spotkania. Niewątpliwie mamy tu dużo do zrobienia - przyznał.
Duchowny został zapytany przez dziennikarza o najnowszą
deklarację wokalisty Dawida Podsiadły
. Muzyk podczas rozmowy z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim oświadczył, że ma problem z instytucją Kościoła i dlatego planuje dokonać
aktu apostazji.
- Nie chcę zaburzać statystyk i korzystać z przywilejów organizacji, z którą niewiele mnie łączy - wyjaśnił Posiadło.
Abp. Ryś stwierdził z kolei, że "rozmowa o apostazji jest bardzo poważna, więc nie do końca rozumie opowiadanie o tym w mediach".
- Mam nadzieję, że pan Dawid Podsiadło nie rozmawia z Kościołem tylko za pomocą mediów społecznościowych. Nie chcę odnosić się do powodów, które wymienia, nie czuję się do tego uprawniony. Wierzę, że kiedy pan Podsiadło porozmawia o tym z proboszczem, to będzie rozmowa osobista, prowadzona nie po to, żeby oceniać, potępiać, ale pełna szacunku dla jego decyzji. Zwykle, kiedy ktoś decyduje się na akt apostazji, ma po temu poważne powody. Te decyzje są bardzo indywidualne, więc trudno je kategoryzować, sprowadzać do łatwych do określenia przyczyn - powiedział.
Duchowny przyznał, że w ciągu ostatnich lat liczba osób, którzy złożyli taki akt, wzrasta.
- Z drugiej strony
znam osoby, które chcą wrócić do Kościoła po dokonaniu aktu apostazji
- i to też nie jest takie proste. No bo jeśli ktoś odszedł, to pojawia się pytanie, czy przed powrotem nie powinien przejść przez jakąś formę katechumenatu dla dorosłych. Bo to nie jest kwestia formalno-biurowa, ale jeśli ktoś chce wrócić do życia w pełni swoim chrztem, to ta decyzja powinna być równie poważna, jak decyzja o odejściu. Wiem, zaraz ktoś powie: aha, jeszcze będą mnożyć trudności. Ale to nie chodzi o trudności, ale o świadomą decyzję wyboru wiary i życia tą wiarą - dodał metropolita.
Ryś wyjaśnił, że to Duch Święty wzbudza wiarę, a Kościół jest od tego, żeby do niego podprowadzić, jednak jeżeli ktoś ma złe doświadczenie ze wspólnotą to "nie można mu powiedzieć, że powinien mieć inne".
- Z doświadczeniem nie można dyskutować. Można jedynie
z pokorą przeprosić za to złe doświadczenie
, a potem trzeba sobie postawić pytanie: jaki Kościół tworzymy? Na ile można w nim doświadczyć realnej wspólnoty życia, komunii? Takie powinno być oblicze parafii, a nie struktura i urząd. To jest kluczowe. Jeśli ktoś odchodzi od Kościoła, bo ma złe doświadczenie, to lekarstwem może być jedynie doświadczenie dobre. Więc trzeba tworzyć miejsca, gdzie młodego człowieka można zaprosić z przekonaniem, że tu doświadczy Kościoła inaczej - stwierdził.
Duchowny zgodził się także z tezą, że nie tylko młodzi rezygnują z Kościoła, ale także kobiety. Ocenił, że w Kościele jest wciąż za mało miejsc, które się łączą z odpowiedzialnością, a które można by oddać kobietom. Dodatkowo "
potrzebny jest także mocny głos Kościoła przeciwko przemocy wobec kobiet
".
- Niewiele jest zdecydowanej narracji Kościoła w tym zakresie. Mam wrażenie, że kiedy ktoś mówi o przemocy wobec kobiet, to my w Kościele mówimy: "tak, ale". Tymczasem kiedy bierzemy Biblię, to widać, że przemoc jest owocem grzechu. Nie ma innej przyczyny zaistnienia przemocy, jak grzech i zburzenie harmonii, równości między mężczyzną a kobietą - podkreślił.