We wtorek
uczniowie XXX LO w Krakowie
zorganizowali
Czarny protest
w obronie swoich
klas taneczno- artystycznych.
Młodzież domaga się wyjaśnień od dyrektorki szkoły, na co wydawane są ogromne pieniądze, które pozyskuje szkoła, skoro na wszystko brakuje środków. Nawet na takie produkty jak
mydło, czy papier toaletowy.
Gazeta Wyborcza
informuje, że zajęcia taneczno-artystyczne, które przewidziane są w programie szkoły, nie odbywają w zaplanowanym wymiarze z powodu braku środków. Niektórzy nauczyciele od maja mieli nie otrzymać
wynagrodzenia:
- Pracuję w tej szkole osiem lat. Pieniędzy nie dostałem od czerwca. Długo miałem wyrozumiałość, bo w zawodach artystycznych poślizgi z wypłatą się zdarzają, nie robiłem rabanu, ale już dość tego. W październiku złożyliśmy w sekretariacie szkoły wezwanie do zapłaty. Nie wiemy co dalej, bo umowy mieliśmy podpisane do końca października. W zasadzie nie mamy żadnych prawnych podstaw, by pracować z uczniami - mówi
Wyborczej
jeden z nauczycieli liceum.
W związku z tym uczniowie postanowili zaprotestować. We wtorek kilkuset z nich ubrało się na czarno i przed południem wyszło przed budynek szkoły, żądając przywrócenia pełnej liczby godzin zajęć tanecznych. Niektórzy uczniowie wypisywali na transparentach hasła, w których wyjaśniali, czemu zdecydowali się na wybór tego liceum:
"Pokonałem 511 km. Chciałem uczyć się tutaj tańca współczesnego i jazzu, a w zamian otrzymałem jakieś pojedyncze lekcje. Nie tak to miało wyglądać" - brzmiało hasło na jednym z transparentów.
Do szkoły w Krakowie
mają uczęszczać dzieci aż z 40 miast
. Pracuje w niej 12 nauczycieli tańca. Nie są jednak zatrudnieni na etat, lecz na umowę o dzieło. Początkowo środki na ich pensje pochodziły z pieniędzy pozyskanych przez szkołę na wynajmie sal i boiska. Z czasem środki zaczęła przekazywać gmina:
"W 2021 roku liceum na realizację zajęć tanecznych otrzymało 130 tys. zł, w 2022 - 225 tysięcy" - podaje
Wyborcza.
Z kolei w 2023 roku tylko na pierwsze półrocze liceum otrzymało z gminy aż 180 tys. zł. Drugiej części środków przeznaczonych na ten rok nie wypłacono w związku z doniesieniami o
dziwnych wydatkach dyrektor szkoły
.
O sprawie informowało kilkanaście dni temu Radio Zet. Stacja dotarła do faktur, z których wynika, że szkoła opłacała m.in. zakup rowerów,
dywanów, sprzętu ogrodowego czy pościeli
. Oprócz tego setki tysięcy złotych miały pochłonąć remonty, co do których wątpliwości zgłaszali sami nauczyciele, a także catering dla uczniów, który nigdy nie pojawił się w szkole.
Sprawą zajęły się
władze miasta
. Dyrektorka twierdzi, że każda z zakupionych rzeczy służy szkole a informacje, że ze szkolnych środków były kupowane jej prywatne rzeczy, to zwykłe insynuacje.
- Kontrola dobiega końca i rzeczywiście pojawiają się bardzo
niepokojące wnioski
. Protokół jeszcze nie został przedstawiony pani dyrektor, ale wszystko wskazuje na to, że finałem będzie
zawiadomienie organów ścigania
- mówiła Radiu Zet wiceprezydent Krakowa Anna Korfel-Jasińska.