Zgodnie z opublikowanym przez Instytut Gallupa badaniem nt. światowego stanu miejsc pracy,
Japończycy są w czołówce najmniej zaangażowanych pracowników
z tendencją do "cichych odejść". Media zestawiają to z popularnym stereotypem ciężko pracujących Japończyków, który okazuje się nie mieć pokrycia w praktyce.
"Ciche odchodzenie" polega na wykonywaniu minimum obowiązków i braku zaangażowania w jakąkolwiek dodatkową aktywność związaną z pracą. W badaniu Instytut Gallupa podzielił pracowników na zaangażowanych, biernych ("cicho odchodzących") i aktywnie niezaangażowanych (wrogo nastawionych do pracodawców).
Do tej pierwszej kategorii zalicza się jedynie 6% Japończyków, co oznacza aż
94% spośród zatrudnionych, którzy znacznie ograniczają swoją aktywność w pracy
. Dla porównania, zgodnie z badaniem w Polsce zaangażowanych jest 10% pracowników, w Niemczech 15%, kontynentalnych Chinach 19%, a w Stanach Zjednoczonych 33%.
Jednak jak podaje The Japan Times, duży wpływ na to ma prawo pracownicze w Japonii, które
utrudnia zwalnianie pracowników
. Przez to szefowie nieraz namawiają zatrudnionych, aby nie rezygnowali ze swojego stanowiska, a nawet zastraszają, że przeszkodzą im w szukaniu nowej pracy. Jak komentuje Heath Havey, prawnik z dziedziny zatrudnienia, w takich warunkach zjawisko "cichego odchodzenia" w Japonii jest wręcz nieuniknione.
Instytut Gallupa obliczył także koszt "cichego odchodzenia" - w 2023 roku mogło ono
kosztować Japonię 86 bilionów jenów, czyli prawie 512 miliardów euro
. Zgodnie z badaniami również 33% Japończyków aktywnie poszukuje pracy, a 40% uważa, że to dobry czas na znalezienie zatrudnienia.