fot. East News
We wtorek media obiegła wiadomość o
zwolnieniu Jerzego Wójcika
, dyrektora wydawniczego
Gazety Wyborczej
. Jak informowały Wirtualne Media, pełniący jedną z najważniejszych funkcji w redakcji Wójcik został przez zarząd zwolniony
dyscyplinarnie
.
- Zwolnili go mailem. Zablokowali mu konta, zabrali telefon służbowy. Zupełnie tak, jak się zwalnia dyscyplinarnie: won! - mówił anonimowo informator Wirtualnej Polski.
Nieoficjalnie mówi się, że zwolnienie Wójcika związane jest z faktem, że latem złożył on do działu kadr Agory
doniesienie o mobbingu
na
Agnieszkę Sadowską
, byłą członkinię zarządu. W firmie przeprowadzono wewnętrzne śledztwo, które nie potwierdziło zarzutów. Kierownictwo postanowiło więc zwolnić Wójcika.
W środę Agora opublikowała
oświadczenie
:
"Rozwiązanie umowy o pracę z Panem Jerzym Wójcikiem
pozostaje bez żadnego związku
ze zgłoszeniem przez niego zarzutu mobbingu. Przeprowadzone na skutek zgłoszenia postępowanie nie potwierdziło podnoszonych przez byłego pracownika zarzutów. Z uwagi na fakt, że sprawa dotyczy kwestii pomiędzy pracownikiem a Agorą jako pracodawcą oraz na intencję Spółki, aby chronić prywatność Pana Jerzego Wójcika, Agora na tym etapie nie będzie komentować powodów rozstania z byłym dyrektorem wydawniczym".
Wirtualne Media dotarły z kolei do
oświadczenia kierownictwa GW
, w tym
Jarosława Kurskiego
, pierwszego wicenaczelnego Wyborczej, który podkreśla, że zwolnienie dyscyplinarne Wójcika to
"działanie na szkodę tytułu"
, a decyzja została podjęta z naruszeniem prawa i jest nieskuteczna". Zaznacza, że kierownictwo Wyborczej nie zna żadnego zarzutu wobec Wójcika, a "tryb rzekomego zwolnienia dyscyplinarnego jest tu wygodnym parawanem". Podkreśla również zasługi Wójcika dla tytułu.
"Zarząd próbuje fałszywie przedstawiać swoje działania jako rozwiązywanie konfliktu personalnego. To
manipulacja
. (...) Atakowanie wydawcy
Wyborczej
, czemu prezes Agory poświęca się sumiennie od kilku miesięcy, to zamach na niezależność całej redakcji. Wydawca jest bowiem nie tylko gwarantem jej finansowego bezpieczeństwa, ale strażnikiem jej misji w takim samym stopniu jak redaktor naczelny. To na nich opiera się dziś wiarygodność całego zespołu gazety i jego odporność na polityczne, biznesowe i korporacyjne naciski. To on współdecyduje, czy wzmacniamy niezależne dziennikarstwo w czasach, kiedy jest ono miażdżone przez machinę pis-owskiej władzy, czy poprawiamy za wszelką cenę wynik spółki" - czytamy w oświadczeniu kierownictwa
Wyborczej
.
Jak dodaje Kurski,
decyzja została podjęta wbrew
Gazecie Wyborczej
, więc to tak, jakby jej nie było.
"Rzekome zwolnienie dyscyplinarne (...) zostało przeprowadzone w sposób nie tylko urągający kulturze osobistej i korporacyjnej, ale też z rażącym naruszeniem prawa, które rodzi zresztą poważne konsekwencje dla spółki. W związku z czym
uznajemy je za niebyłe
".
W dzisiejszej
Gazecie Wyborczej
ukazał się tekst
Bronimy i będziemy bronić Gazety Wyborczej
podpisany przez naczelnego
Adama Michnika i Jarosława Kurskiego
. Dotyczy on nie tylko zwolnienia Jerzego Wójcika, ale i całego
konfliktu
Wyborczej
z Agorą
, który trwa od kilku miesięcy. Jego przyczyną była m.in. decyzja o połączeniu
Wyborczej
z Gazetą.pl, któremu - w efekcie buntu redakcji GW -ostatecznie udało się zapobiec.
"Zawsze jednak staraliśmy się postępować tak, by naszymi problemami nie zaprzątać głowy naszych Czytelników. Jednak nie możemy dłużej wobec Państwa milczeć" - czytamy w opublikowanym oświadczeniu.
"Od pięciu z górą miesięcy
próbujemy zażegnać największy kryzys
w historii
Gazety Wyborczej
wywołany przez Zarząd Agory. 8 czerwca
prezes Zarządu Bartosz Hojka
postanowił znienacka, bez konsultacji z kierownictwem
Wyborczej
, wyrzucić naszego wydawcę, architekta naszego sukcesu Jerzego Wójcika, oraz połączyć
Wyborczą
z portalem Gazeta.pl, który z sukcesami idzie swoją drogą, by stworzyć szkodliwą mieszaninę nieprzystających do siebie treści i modeli biznesowych. Agora szukała oszczędności, więc taki twór pozwoliłby zwolnić część dziennikarzy. Co gorsza, chciano nas pozbawić kontroli nad naszymi subskrypcjami, które są fundamentem finansowej niezależności
Wyborczej
dzisiaj i w przyszłości".
Kurski i Michnik podkreślają, że temu błędowi udało się
zapobiec
tylko
dzięki solidarnej postawie zespołu
Wyborczej
. Zaznaczają, że jako kierownictwo GW chcieli wygaszenia kryzysu, jednak kierownictwo Agory we wtorek podjęło decyzję o zwolnieniu Wójcika.
"We wtorek, 23 listopada, Bartosz Hojka - znowu znienacka -
zwolnił dyscyplinarnie
Jerzego Wójcika, naszego wydawcę. Znają Państwo te metody. Teraz to się robi z domu. Zdalnie. Po 30 latach pracy przychodzi e-mail, potem odłączają konto pocztowe, nie działa karta, zabierają telefon, komputer. I za drzwi.
Żadnych praw
. Tak wygląda "etyka" w spółce, której management ma pełne usta wzniosłych słów. A tu, proszę, podłe sponiewieranie pracownika" - czytamy.
"Gdyby tylko Zarząd Agory wykazywał się taką samą konsekwencją w prowadzeniu swego biznesu jak w polowaniu na wydawcę Wyborczej, to akcja spółki warta byłaby dziś 800 złotych, a nie osiem".
Dalej Kurski i Michnik podkreślają, że zarząd fałszywie "redukuje problem", a w całej sprawie chodzi o konflikt o to, czy
Wyborcza
ma być "domem polskiej inteligencji" czy tylko "generatorem wyżyłowanego zysku dla spółki".
"Czy będzie to nowoczesna gazeta konkurująca z innymi doinwestowanymi przez światowych gigantów mediami? Czy może - jak to ujął szef rady nadzorczej Agory -
jedynie "13 procentami wartości spółki"
, czyli konglomeratu rozrywkowo-medialnego stawiającego na fast food i popcorn" - pytają Kurski i Michnik.
W dalszej części oświadczenia odnoszą się do zwolnienia Wójcika i składają zarządowi "wotum nieufności".
"Zwolnienie dyscyplinarne naszego wydawcy
zostało wręczone z naruszeniem prawa pracy i jest nieskuteczne
. Redaktor naczelny Adam Michnik
powołał
dziś Jerzego Wójcika na stanowisko zastępcy redaktora naczelnego ds. rozwoju. Kwestionowanie tego faktu przez spółkę Agora i uniemożliwianie mu wykonywania powierzonych przez naczelnego obowiązków potraktujemy jako kolejną napaść Zarządu na niezależność
Wyborczej
".
Według anonimowych dziennikarzy
Wyborczej
, którzy rozmawiali z serwisem WP Książki, konflikt GW z Agorą od dawna przybiera na sile. Podczas wewnętrznego spotkania redakcji, które odbyło się we wtorek, Adam Michnik miał zapowiadać, że "próba zniszczenia Wyborczej przez zarząd Agory nie powiedzie się".
- Michnik po raz kolejny powtórzył dwa swoje ulubione zwroty w kontekście walki z zarządem. Pierwszy to
"nie nos dla tabakiery, ale tabakiera dla nosa
". Drugi
: "nie będzie ogon machał psem"
- czyli zarząd i prezes Agory Bartosz Hojka nie będą mówić redaktorom i wiceredaktorom
Wyborczej
, co mają robić - mówi informator WP.
Jak dodaje, podczas spotkania pojawiły się pytania o lojalność i pieniądze.
- Redaktorzy naczelni
narzekali, że zarząd Agory wypłacał sobie w ciężkich czasach duże nagrody,
a jednocześnie kazał im zwalniać kolejnych dziennikarzy, aby ciąć koszty. Obiecali, że już tak nie będzie. Wtedy dziennikarze zaczęli pytać, jak to jest, że naczelni zreflektowali się dopiero teraz, kiedy to im samym zagląda w oczy widmo wyrzucenia? Dlaczego dopiero teraz domagają się od nas solidarności?