fot. East News / X @sidhant / YouTube @ekhontv
Od kilku tygodni w
Bangladeszu
dochodzi do
antyrządowych zamieszek
. Wczoraj doszło jednak do ich nasilenia. Demonstranci mieli zaatakować uniwersytet medyczny, domy i jeden z urzędów. Słychać było strzały i wybuchy. Policja musiała użyć gazu łzawiącego i kul gumowych, by rozproszyć protestujących.
Reuters podaje, że protesty w Bangladeszu trwają od lipca. Wówczas
grupy studenckie
zażądały zniesienia kontrowersyjnego systemu kwotowego obowiązującego w rozdzielaniu stanowisk w administracji rządowej. Następnie demonstracje przerodziły się w kampanię mającą na celu odsunięcie od władzy
premier kraju Hasiny Wazed
, która w styczniu zwyciężyła w wyborach zbojkotowanych przez opozycję. Sheikh Hasina jest córką Sheikh Mujibura Rahmana, założyciela i pierwszego prezydenta Bangladeszu. Od 2009 roku aż do teraz była szefową rządu. Jej przywództwo było krytykowane za
autorytarne zapędy, ograniczenia wolności słowa
oraz represje stosowane wobec opozycji.
Sytuację w kraju zaostrza także
wysokie bezrobocie wśród najmłodszej części społeczeństw
a. W Bangladeszu około jedna piąta liczącej 170 milionów populacji nie pracuje bądź nie ma dostępu do edukacji. Dziś tłum protestujących
wszedł na teren rezydencj
i premier kraju. Miało tam wtargnąć tysiące demonstrantów.
W związku z tym dziś premier kraju
została ewakuowana śmigłowcem w "bezpieczne miejsce
". CNN-News 18 podaje, że wraz ze swoją siostrą opuściła kraj i poleciała do
Indii
. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać śmigłowiec z premier Hasiną Wazed na pokładzie.
Chwilę wcześniej pojawiała się informacja o
dymisji premier Bangladeszu
. Głównodowodzący armii generał Waker-uz-Zaman przekazał, że odbyły się rozmowy z politykami najważniejszych ugrupowań i to w ich efekcie podjęto decyzję o odejściu Hasiny. Wojskowi zaapelowali już o spokój i powrót obywateli do domów. Zapowiedziano także powstanie rządu tymczasowego.
BBC podaje, że tylko w czasie zamieszek w niedzielę na ulicach Bangladeszu zginęło co najmniej 90 osób, w tym co najmniej 13 funkcjonariuszy policji. Z kolei według doniesień AFP od początku protestów w Bangladeszu
zabitych zostało już 300 osób
.