fot. East News
Europejska Partia Ludowa (EPP), która posiada największą liczbę miejsc w Parlamencie Europejskim, wezwała Komisję Europejską do "
ponownej oceny Szwajcarii jako kraju wysokiego ryzyka prania pieniędzy
" po ostatnich wyciekach dokumentów szwajcarskiego banku Credit Suisse.
Z ujawnionych danych wynika, że
Credit Suisse otwierał konta biznesmenom objętych sankcjami, skorumpowanym politykom i przestępcom kryminalnym.
Wyciek informacji obejmuje 18 tysięcy kont, których właściciele posiadali łącznie ponad 100 miliardów dolarów. Dane pochodzą z okresu od lat 40. aż do 2010 roku.
Okazuje się, że bank prowadził interesy ze swoimi klientami nawet po wykazaniu ich przestępczej działalności. Wśród nich znaleźli się m.in. handlarz ludźmi z Filipin, szef giełdy w Hongkongu skazany za przekupstwo, miliarder z Libanu, który zlecił zamordowanie swojej dziewczyny czy skorumpowani politycy od Egiptu po Ukrainę.
"Credit Suisse odrzuca zarzuty dotyczące rzekomych praktyk biznesowych banku" - napisano w oświadczeniu argumentując, że sprawy ujawnione przez media opierają się na "wybiórczych informacjach wyrwanych z kontekstu".
W efekcie EPP żąda od KE przeglądu praktyk bankowych Szwajcarii i ewentualnego
włączenia tego kraju na czarną listę
.
- Kiedy szwajcarskie banki nie stosują właściwie międzynarodowych standardów przeciwdziałania praniu pieniędzy, sama Szwajcaria staje się jurysdykcją wysokiego ryzyka - uznał
Markus Ferber
, koordynator EPP ds. gospodarczych.
Czarna lista UE obejmuje obecnie 21 krajów. Wśród nich można znaleźć Iran, Birmę, Syrię czy Koreę Północną. Na liście nie ma żadnego kraju europejskiego.