Gazeta Wyborcza
opublikowała wczoraj materiał, z którego wynika, że były już szef
Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski
złożył odważną propozycję korupcyjną miliarderowi, właścicielowi
Getin Noble Banku, Leszkowi Czarneckiemu.
Opiewała ona na kwotę
40 milionów złotych.
Chodziło o ofertę "pomocy" dla banku Czarneckiego, w zamian za zatrudnienie znajomego i wypłacenie mu 1% wartości jego banku, czyli około 40 milionów złotych.
Prawnikiem, który miał zostać zatrudniony przez Czarneckiego i zająć się sprawą, jest
Grzegorz Kowalczyk
,
radca prawny. Na wizytówce, którą otrzymał miliarder znajdował się jego numer telefonu komórkowego i adres e-mail.
Kowalczyk prowadzi kancelarię prawną w Częstochowie
. Wiosną 2017 r. został członkiem rady nadzorczej Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Rekomendował go państwowy bank PKO BP.
Gazeta Wyborcza
próbuje dowiedzieć się od Kowalczyka, dlaczego szef KNF chciał dla niego tak ogromnych pieniędzy:
Gazeta Wyborcza:
28 marca szef KNF Marek Chrzanowski rozmawiał z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, o pracy dla pana w banku. Czy pan o tym wiedział?
Grzegorz Kowalczyk:
Czytałem tekst w Gazecie Wyborczej, a nic o tym nie wiem.
GW:
Prezes KNF nie uprzedził pan o tym przed 28 marca?
GW:
A powiedział po 28 marca?
GW:
Czyli nie wiedział pan aż do tekstu w Wyborczej, że prezes KNF omawia Pana zatrudnienie u Czarneckiego, na jak długo i za ile?
GK:
Ja nie pracuje w Warszawie przede wszystkim.
GW:
Proszę odpowiedzieć na pytanie.
GW:
Prezes KNF załatwiał panu pracę za pańskimi plecami?
GW:
Od kiedy pan zna Chrzanowskiego?
GK:
Od kilku lat, czterech, może pięciu. To są stosunki osobiste, poprzez moich przyjaciół. Znam małżonkę Pan Chrzanowskiego, to jest córka moich przyjaciół.
GW:
To jak to możliwe, że prezes KNF nie poinformował pana o tej rozmowie z 28 marca?
GK:
Nie wiem jak to możliwie. Ja nie prosiłem prezesa o załatwienie mi jakiejkolwiek posady.
GW:
Prezes musiał z panem uzgodnić, czy będzie pan mógł pracować w Warszawie. I porzucić wszystkie swoje dotychczasowe zajęcia.
GK:
Nie było takiej możliwości.
GW:
To jak pan rozumie to spotkanie i propozycję by Czarnecki pana zatrudnił?
GK:
Ja tego w ogóle nie rozumiem.