W poniedziałek
władze Rumunii
zatwierdziły
odstrzał blisko
481 niedźwiedzi
. Ma to być
ponad dwa razy więcej
niż w ubiegłym roku. W ten sposób władze kraju chcą kontrolować populację tych zwierząt, ponieważ miała się ona wymknąć spod kontroli. Jak szacuje rumuńskie ministerstwo środowiska, w kraju żyje około
8 tysięcy niedźwiedzi brunatnych
- to najwięcej w Europie, nie licząc Rosji.
Decyzja zapadła po tym jak premier Rumunii Marcel Ciolacu zwołał nadzwyczajną sesję parlamentu poświęconą kwestii niedźwiedzi. Skłoniły go do tego wydarzenia z 9 lipca, gdy niedźwiedź
zaatakował parę turystów
wspinających się po szlaku Jepii Mici.
Zwierzę miało złapać 19-letnią kobietę za nogę i ciągnąć za sobą. Kobiecie udało się wezwać ratowników, którzy starali się poinstruować ją jak postępować ze zwierzęciem do czasu ich przybycia. Rady okazały się jednak nieskuteczne, w wyniku czego kobieta zmarła. Niedźwiedź został zastrzelony, ponieważ próbował zaatakować ratowników.
Według danych przedstawionych przez rumuńskie władze w
2023 roku
odnotowano około
7,5 tys. zgłoszeń dotyczących niedźwiedzi
, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w roku poprzednim. Nie wszyscy są jednak zdania, że niedźwiedzie należy odstrzelić. Biolog z World Wildlife Fund Calin Ardelean uważa, że takim sytuacją, jak ta z początku lipca należy zapobiegać i skupić się na "niedźwiedziach problemowych".
Badacz twierdzi, że nie wszystkie zwierzęta są skłonne do ataków, a lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie środków, które pozwolą na trzymanie niedźwiedzi z dala od społeczności, czyli np. lepsze gospodarowanie odpadami.