fot. East News / X @patrykmichalski, @tvp_info
W środę premier
Donald Tusk
był gościem Telewizji Polskiej. W rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz relacjonował sytuację powodziową na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Odniósł się też do swojej
wypowiedzi z 13 września
, sprzed powodzi, gdy w czasie jednej z konferencji stwierdził, że "
prognozy nie są przesadnie alarmujące
":
- Prognozy nie są przesadnie alarmujące; dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju; nie ma powodu do paniki - zapewnił premier Donald Tusk we Wrocławiu.
- Wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani - to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a wiec zlokalizowanych w jakimś miejscu - dodał.
Te słowa wywołała lawinę krytyki:
Wczoraj premier tłumaczył się z wypowiedzianych słów. Po raz kolejny podkreślił, że "prognozy nie były przesadnie alarmujące". Podkreślił, że w dalszej części wypowiedzi z 13 września dodał, że nie należy lekceważyć sytuacji:
- Od razu chcę powiedzieć, że jedną z wielu dezinformacji jest to, że nie korzystamy z wiedzy unijnej, programu Copernicus. Nasze instytuty wzorowo współpracują z Copernicusem. Te ostrzeżenia dotyczące niżu genueńskiego były analizowane bardzo szczegółowo przez naszych ekspertów, a prognozy były zmienne - powiedział premier.
-
Tak, prognozy nie były wtedy przesadnie alarmujące
. To, co było dla mnie kluczowe, to było pierwsze posiedzenie sztabu. To był piątek, 13 września, o 8 rano. Jeszcze nigdzie nie było wysokiej wody, nie było mowy o wysokiej wody w Polsce. Przygotowaliśmy te działania sztabowe i kryzysowe z odpowiednim wyprzedzeniem. Gdybym słuchał prognoz, które wtedy nie były przesadnie alarmujące, jak wtedy powiedziałem, gdybym nie miał doświadczenia z roku 2010, to być może podobnie jak niektórzy, uznałbym, że skoro prognozy nie są przesadnie alarmujące, to uznałbym, że nie ma czym się przejmować. Ale w tej samej wypowiedzi powiedziałem, niezależnie od tego na ile te prognozy nie są przesadnie alarmujące,
musimy być zmobilizowani. Bo nie ulega wątpliwości, że dojdzie do dramatycznych zdarzeń
- tłumaczył Donald Tusk.
Zapytany o to, czy żałuje swojej wypowiedzi stwierdził, że nie lubi oceniać zdarzeń po fakcie:
- Nie, nie lubię oceniać zdarzeń ani działań innych ludzi, ani swoich,
jak się ma wiedzę post factum. Wtedy każdy jest mądry - dodał.
- Jeśli chodzi o ostrzeżenia dotyczące ewakuacji, a także zabezpieczenia wałów, nie były zbyt późno. Niestety mieliśmy problem, bo też na początku fali powodziowej, co też jest zrozumiałe, skłonić ludzi do szybkiej ewakuacji. Teraz współpraca ludności z wojskiem i policją jest może nie wzorowa, ale podziwu godna i na wysokim poziomie - stwierdził premier.
Tym razem po raz kolejny pojawiły się nieprzychylne komentarze pod adresem Donalda Tuska: