fot. East News / X @Rozmowa_RMF
Dziś rano gościem Roberta Mazurka na antenie RMF FM był wicemarszałek Sejmu, lider Konfederacji
Krzysztof Bosak
. Rozmowa dotyczyła między innymi
sytuacji powodziowej
i działań rządzących podejmowanych przez nich w tym zakresie.
Polityk stwierdził, że codzienne
posiedzenia sztabu kryzysowego
, które były transmitowane w sieci, to wyłącznie
"operacja PR-owa"
:
- Premier powinien się udać do sztabu zarządzania kryzysowego, który nie jest salą w urzędzie wojewódzkim, w której mogą się zmieścić kamery - ocenił.
Bosak uważa, że rządzący
próbują coś ukryć
, a sam premier unika wskazania osób odpowiedzialnych za brak odpowiednich procedur ostrzegawczych:
- Wyglądało to tak, jakby rząd w tym potoku gadulstwa chciał coś ukryć. Wydaje mi się, że ma sporo do ukrycia i chodziło o to, aby publiczność zmęczyć i żebyśmy przestali pytać o kluczowe fakty - mówił Krzysztof Bosak.
- Premier unika wskazania winnych za brak przygotowań, za brak wprowadzenia procedur ostrzegawczych, za to, że lokalne społeczności i samorządowcy zostali kompletnie zaskoczeni nadchodzącą falą powodziową, mimo że w innych państwach jak w Austrii czy we Włoszech to zarządzanie wyglądało inaczej - dodał.
W dalszej części rozmowy polityk Konfederacji odniósł się do
liczby ofiar powodzi w Polsce
. W jego ocenie Donald Tusk stara się ukryć właśnie m.in. liczbę ofiar wielkiej wody:
- Jeśli rząd chce skorygować w górę liczbę ofiar, to niech zrobi to jak najszybciej, bo zwlekając z tym, podważa wiarygodność instytucji państwowych. Wczoraj rozmawiałem z ambasadorem Austrii, gdzie w wyniku powodzi zginęło siedem osób.
Nie wierzę w to,
że w Polsce zginęło tyle samo, ponieważ jej zasięg był dużo większy - mówił wicemarszałek Sejmu.
Krzysztof Bosak powiedział, że ma informację, że
policja na polecenie władz ma tuszować liczbę ofiar
powodzi:
- Mam informację, że policjanci na Dolnym Śląsku mają polecenie, by kwalifikować
utonięcia w samochodach podczas powodzi jako wypadki komunikacyjne
- stwierdził.
- To brzmi aż niemożliwie - stwierdził zaskoczony Robert Mazurek.
- Dlaczego panie redaktorze? W Polsce wszystko jest możliwe. Ja po prostu wiem o tym, że na polecenie w instytucjach państwowych w Polsce się kłamie. Jest kultura kłamstwa, którą wynosimy z PRL-u. Jest po prostu kultura hierarchicznego kłamstwa. Jeżeli jest polecenie z góry, to nikt nie będzie ryzykował swojej pozycji po to, żeby dotrzeć do opinii publicznej - odparł poseł Konfederacji.
Dalej polityk Konfederacji zachęcał dziennikarzy do podjęcia działań w tej sprawie:
- Obawiam się, że dziennikarzom pozostaje przejechanie przez miasta i zliczenie liczby pogrzebów, bo może się okazać, że innej statystyki mieć nie będziemy - powiedział.