Wczoraj w Tel Awiwie odbył się duży protest przeciwko
Benjaminowi Netanjahu
. Jego bezpośrednią przyczyną protestu była ogłoszona w środę
decyzja prokuratora generalnego
Izraela, który przełożył planowane przesłuchanie Netanjahu w sprawie
korupcji
. Odbędzie się ono dopiero
w październiku
, co sprowokowało opozycję i przeciwników premiera do wyjścia na ulicę.
O zarzutach korupcyjnych wobec Netanjahu mówi się od grudnia 2018 roku. Według ustaleń policji i prokuratury, premier
w zamian za przychylne zmiany w prawie
dla giganta telekomunikacyjnego
Bezeq
, miał być pozytywnie prezentowany w serwisie Walla, należącym do firmy. Netanjahu miał również przyjmować kosztowne prezenty od biznesmenów.
W kwietniowych wyborach,
Likud
, partia Netanjahu, zdobyła z koalicjantami w sumie
65 na 120 miejsc w parlamencie
. Obecnie prowadzone są rozmowy koalicyjne Likudu z partiami prawicowymi, ultranacjonalistycznymi i religijnymi.
To również budzi sprzeciw opozycji, ponieważ partie te
popierają zmiany prawn
e, które
mogłyby uchronić Netanjahu przed zarzutami
poprzez przyznanie mu specjalnego immunitetu. Zmiany miałyby dotyczyć również ograniczenia władzy sądowniczej.
Według organizatorów we wczorajszym proteście wzięło w nim udział
80 tysięcy osób
. Policja twierdzi, że demonstrantów nie było więcej niż 10 tysięcy. Członkowie partii opozycyjnych pojawili się na ulicach Tel Awiwu z transparentami "Powinien być sądzony" i "Niech wygra demokracja".