fot. East News
Wczoraj
na ulice Pragi wyszło nawet ćwierć miliona osób,
które protestowały przeciwko rządowi.
Czesi domagają się ustąpienia
ze stanowiska
premiera Andreja Babisza
, wobec którego toczy się postępowanie ws. wyłudzenia dotacji.
Babisz jest drugim najbogatszym człowiekiem w kraju. W maju czeskie media ujawniły część raportu Komisji Europejskiej, z którego wynika, że
przy rozdzielaniu funduszy europejskich w Czechach doszło do konfliktu interesów.
Dotacje przyznano koncernowi Agrofert, stworzonemu przez Babisza. Do 2017 był on właścicielem wszystkich akcji holdingu. Później przekazał je w całości funduszom powierniczym, zasiada w nich jednak m.in. jego żona.
Jeśli oskarżenia wobec Babisza się potwierdzą, Czechy będą musiały oddać Unii około 18 milionów euro.
Według organizatorów wczorajszy protest był największym od czasów aksamitnej rewolucji w 1989 r.:
-
Sądząc po zdjęciach lotniczych, wygląda na to, że mamy około 250 tysięcy osób
. Zobaczymy, ile jeszcze ludzi przyjdzie - powiedział Mikulas Minar, szef organizacji pozarządowej Milion Chwil dla Demokracji, która zorganizowała manifestację.
Wczorajszy protest to nie pierwsza tego typu manifestacja w Czechach.
Pierwszy antyrządowy protest odbył się 5 czerwca. Wówczas według szacunków w demonstracji wzięło udział 120 tys. osób.