Czeski portal
Seznam
opublikował reportaż dotyczący
afery związanej z wyłudzeniem przez premiera Czech dotacji unijnych i oskarżeń o uprowadzenie syna.
Syn obecnie urzędującego premiera Andreja Babišia,
Andrej Babiš
Junior, twierdzi, że został wywieziony przez Moskwę na Krym przez Petra Protopopova, którego zatrudnił jego ojciec.
"Ta osoba dalej pracuje dla taty.
Ja się tego człowieka boję. Nie chcę problemów
"– powiedział Babiš jr w rozmowie z ekipą „Seznamu”.
Według informacji przekazanych przez młodszego Babiśa,
szef rządu miał nakazać, by syn
"zniknął"
, ponieważ wiedział on o wyłudzeniach unijnych dotacji.
Młody Babiš przebywając na Ukrainie wysłał e-mail do czeskiej policji, zgłaszając swoje uprowadzenie. Śledczy orzekli jednak, że"nie doszło do popełnienia przestępstwa" i nie podjęli żadnych działań. Obecnie przebywa on razem z matką w Szwajcarii.
Sprawa ma związek z aferą Bocianiego Gniazda,
czyli uzyskaniem przez luksusowy ośrodek wypoczynkowo-konferencyjny
50 mln koron, czyli około 8 mln zł dotacji z funduszy unijnych.
Ośrodek ten był częścią należącego od premiera Czech holdingu Agrofert.
Holding należący do premiera nie mógł ubiegać się o dofinansowanie skierowane dla małych i średnich przedsiębiorstw.
W związku z tym premier zdecydował się wydzielić Bocianie Gniazdo z Agrofertu i przepisać je na dorosłe już dzieci, w tym porwanego Andreja Babiša Juniora. Po uzyskaniu dotacji, ośrodek został odsprzedany premierowi Czech.
We wtorek premier zamieścił oświadczenie na
Facebooku
, w którym twierdzi, że
jego syn jest chory psychicznie
, a porwanie nigdy nie miało miejsca:
"Moja reakcja na reportaż Seznamu nie jest łatwa. Chodzi tu o moją rodzinę, o moje dzieci. Ale fakty są jednoznaczne.
Mój syn jest chory umysłowo, zażywa leki, musi pozostawać pod opieką. Mieszka z matką w Szwajcarii. Moja córka cierpi na chorobę dwubiegunową.
Syn nie został uprowadzony, wyjechał z Republiki Czeskiej dobrowolnie.
Policja prowadziła w tej sprawie dochodzenie i ustaliła, że nie nastąpiło uprowadzenie. Potępiam wywieranie nacisków tego rodzaju na organy ścigania przez dziennikarzy. Przykro mi również, że urządzono nagonkę na moją rodzinę, która w ten sposób cierpi z powodu mojego zaangażowania w politykę".