Szczepan Twardoch
odniósł się na Facebooku do
wyników wyborów prezydenckich
. Pisarz nie szczędzi gorzkich słów kandydatom. W pierwszej kolejności oberwało się Lewicy i
Robertowi Biedroniowi
, który prawdopodobnie nie przekroczy 3 procent głosów:
"W kwestii pozbawionych niespodzianek wyników wyborów pozwalam sobie wyrazić nadzieję, iż wynik RB
będzie początkiem końca jego politycznej kariery, która spokojnie sobie sczeźnie w Brukseli
i pewną wskazówką dla Lewicy, by następnym razem ekstrawagancko zaryzykować kandydatkę lub kandydata o charakterze lewicowym, który być może uzyska wynik przynajmniej zbliżony do parlamentarnego wyniku swojej formacji. "Uśmiechnięta Polska" to nie jest lewicowa wizja, że tak tylko przypomnę” - napisał Twardoch.
Pisarz komentuje też wynik
Szymona Hołowni
. Stwierdził, że "ma nadzieję, że Hołownia skończy, jak pan piosenkarz Kukiz":
"Mam również nadzieję, iż wynik SH, kolejnego „fajnego” kandydata, pozwala wierzyć, iż cały ten projekt polityczny bazujący na próżności i buzującym ego telewizyjnego celebryty skończy za parę lat tam, gdzie
skończył dziś pan piosenkarz Kukiz i wszystkie wcześniejsze „antypolityczne” kandydatury w stylu reality-tv"
- stwierdził Twardoch.
Twardoch napisał także, że czeka na to, jak
Rafał Trzaskowski
"będzie emablował elektorat konfederacki":
„Z dużą radością czekam na to, jak przez nadchodzące dwa tygodnie RT będzie
emablował elektorat konfederacki
, którego większość wg badań IBRISu właśnie na RT zamierza głosować, bo oczekuję
pięknych figur gimnastycznych w wykonaniu publicystów "uśmiechniętej Polski"
, uzasadniających dlaczego chłopaki od KB to już nie jest widmo faszyzmu, ale może "elektorat antysystemowy", "libertariański" czy też raczej "rozczarowani"?".
Na koniec podsumował też wynik i pozycję
Andrzeja Dudy
:
"Jeśli, jak wskazują sondaże, w drugiej turze wygra słabnący powoli AD (kolejny po Komorowskim prezydent z Unii Wolności, hehe) to wrócimy do sytuacji, w której najistotniejszym konfliktem w polskiej polityce nie jest pozorny w dużej mierze konflikt między PiS a KO z ich wymieniającymi się nawzajem kadrami, a
wewnętrzny konflikt w PiS
, coraz gorzej zarządzany słabnącą ręką pana prezesa.
Czy druga kadencja zapewni Dudzie jakąkolwiek polityczną podmiotowość w tej wojnie?
Intuicja - bo nic innego - podpowiada mi, że nie, skoro nawet pojedynku z Kurskim nie był w stanie wygrać".
"Wszystkim zaś publicystom od hasła "to nie są normalne wybory" chciałem przypomnieć, że od piętnastu lat powtarzacie to samo przy każdych kolejnych, wszystkie są rzekomo wyjątkowe i historyczne. Nieco
straciła już ta mantra na wiarygodności"
- dodał.