Wikariusz
jednej z gdańskich parafii
groził bronią
kobietom w samochodzie oznakowanym symbolami
Strajku Kobiet
. Policji wytłumaczył, że
chciał tylko pokazać protestującym pistolet
.
Jak informuje TVN24, do zdarzenia doszło w
Gdańsku
podczas
protestu samochodowego
w dniu 27 października. Gdy dwie uczestniczki manifestacji przejeżdżały ul. Gospody, na światłach obok nich stanął czarny volkswagen z dwoma mężczyznami w środku. Jeden z nich
wulgarnie nakazał kobietom schować parasolkę z logo strajku i wieszak
. Potem
wyciągnął pistolet
, zajechał im drogę i odjechał.
Kobiety zadzwoniły na policję. Funkcjonariusze zidentyfikowali mężczyznę jako
35-letniego księdza
i tego samego dnia o 22 znaleźli go w pobliżu
Katedry Oliwskiej
, gdzie podejrzany razem z innymi zgromadzonymi planował
chronić świątynię przed manifestującymi
.
Jak poinformowała
Gazeta Wyborcza
, wikariusz przekazał funkcjonariuszom broń, tłumacząc, że to tylko
pneumatyczna imitacja pistoletu
. Wstępna analiza pistoletu wykazała, że mówił prawdę.
Ksiądz
przyznał się do awantury
, ale twierdzi, że nikomu nie groził, tylko "pokazał" kobietom broń.
- Powiedział policjantom, że
zachowanie manifestujących go zdenerwowało
, bo jest przeciwnikiem skrajnie lewicowych poglądów - powiedział w rozmowie z TVN24 aspirant sztabowy
Mariusz Chrzanowski
z
Komendy Miejskiej Policji
w
Gdańsku
.
Policja
nie zatrzymała księdza ani nie postawiła mu zarzutów
, bo w chwili przesłuchania pokrzywdzone nie złożyły jeszcze wniosku o ściganie sprawcy. Zrobiły to dopiero kilka dni później.
Pełnomocnik pokrzywdzonych potwierdza, że złożył zawiadomienie o
zamiarze popełnienia przestępstwa
. Za groźby karalne wikariuszowi grozi
do 2 lat więzienia
.
Ksiądz w rozmowie z
Gazetą Wyborczą
powiedział, że nie zgadza się ze Strajkiem Kobiet.
-
Jest we mnie teraz dużo gniewu
, czuję się zagrożony - przyznał.