Od 1 września trwa
protest ratowników medycznych
, którzy protestują przeciwko niskim pensjom, ale także warunkom zatrudnienia. W wielu miejscach ratownicy wzięli minimalną ilość godzin, lub w ogóle zrezygnowali z pracy:
Wczoraj w skali kraju
stan niedysponowania karetkami wyniósł ok. 25 procent
:
- To jest bardzo dużo, to jest informacja bardzo niepokojąca, ale również chcę wszystkich państwa zapewnić, że dojazd i bezpieczeństwo karetek jest zapewnione, bo obserwujemy też równolegle, jak wyglądają czasy dojazdu zespołów ratownictwa medycznego i one, póki co, się nie zmniejszyły - mówił minister zdrowia na antenie TVN24.
Zamiast karetek do chorych
przylatują zespołu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego
:
Okazuje się jednak, że taka pomoc jest niewystarczająca. W
Kostomłotach
na Dolnym Śląsku w związku z tym
doszło do tragedii
. W jednej ze szkół podczas lekcji wychowania fizycznego
10-letni uczeń
spadł z drabinek i stracił przytomność. Żadna karetka nie mogła przyjechać na czas, więc na pomoc ruszyła Straż Pożarna. Zespół Lotniczego Pogotowia Ratowniczego na pomoc wyruszył z Opola, ponieważ ten z pobliskiego Wrocławia był zajęty.
Mimo to chłopca
nie udało się uratować
.
- U chłopaka doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Nie odzyskał już przytomności - przekazał w rozmowie z Faktem dyżurny stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.