W połowie 2022 roku nowozelandzki minister ds. klimatu ogłosił plan redukcji gazów cieplarnianych w rolnictwie. Zgodnie z nim od 2025 roku na terenie kraju zostanie wprowadzony
system opłat od emisji metanu hodowlanych zwierząt
. Miała być to pierwsza taka inicjatywa na świecie. Hodowcy krów i owiec mieliby płacić podatek od śladu węglowego zwierząt. Nowa Zelandia przoduje w hodowli zwierząt - jest tam
ponad 7 razy więcej krów i owiec niż ludności
. Wypasa się tam około 10 milionów sztuk bydła i 25 milionów owiec. W efekcie rolnictwo odpowiada za połowę emisji gazów cieplarnianych kraju.
Decyzja ówczesnych władz wywołała niezadowolenie rolników, którzy nie chcą być obciążani kolejnymi opłatami. W ich głos postanowiły się wsłuchać nowe władze wybrane w 2023 roku. Todd McClay, aktualny minister rolnictwa stwierdził, że należy poszukać
innej drogi do wywiązania się ze zobowiązań klimatycznych
, która jednocześnie nie będzie obciążać rolników.
Nowozelandzkie władze chcą usunąć z systemu ustalania cen emisji, który ma obowiązywać od 2025 roku rolników, firmy nawozowe i przetwórców produktów zwierzęcych. Mają oni otrzymać wsparcie w postaci nowoczesnych technologii, które powinny ograniczyć emisje gazów cieplarnianych do atmosfery, bez ograniczania produkcji i eksportu.
Decyzja ta
nie spodobała się z kolei ekologom
. Oprócz tego krytykują oni także decyzję rządu, która cofa trwający od 5 lat zakaz poszukiwań na terenie Nowej Zelandii nowych złóż gazu oraz ropy naftowej.