Jak donosi Portal Włocławek, były poseł
Łukasz Zbonikowski
dostał właśnie pracę w
spółce Skarbu Państwa
. Znany z upokarzania żony
były polityk PiS
został mianowany
prezesem Wojskowych Zakładów Inżynieryjnych w Dęblinie,
wchodzących w skład
Polskiej Grupy Zbrojeniowej
nadzorowanej przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Zastąpił na tym stanowisku Andrzeja Łysakowskiego, który z początkiem lipca został prezesem Nitro-Chemu, również należącego do PZG.
Nazwisko Zbonikowskiego widnieje już na stronie internetowej WZI:
Portal DD Włocławek przypomina natomiast, że
Zbonikowski był bezrobotny od jesieni zeszłego roku
. W listopadzie, po
przegranych wyborach parlamentarnych
zapowiadał, że zaczyna szukać pracy.
- To będzie się rozstrzygało w najbliższych miesiącach. Wiadomo, że ani samorządowo, ani parlamentarnie nic się zmienić nie może, więc tę niszę mojej działalności pozarządowej będę realizował w stowarzyszeniach i związkach zawodowych, w których działam. Oczywiście muszę znaleźć pracę. Musze zawodowo gdzieś się odnaleźć i to jest
normalna rzecz
, jak u każdego obywatela.
Wcześniej Zbonikowskiemu, który był posłem od 2005 roku,
odmówiono rejestracji na listach PiS do Sejmu
. Postanowił więc
wystartować do Senatu samodzielnie
, za co został wyrzucony z szeregów PiS. Zbonikowski już wcześniej przysparzał partii problemów. Zasłynął z
rajdu meleksem pod wpływem alkoholu
i zniszczenia pokojów hotelowych na Cyprze. Wszystko odbywało się podczas wyjazdu służbowego. Sąd wydał wówczas wyrok, w którym nałożył grzywnę w wysokości
11 661 euro
plus odsetki.
Później głośno było o
rodzinnych problemach Zbonikowskiego
. Jego żona twierdziła, że
mąż znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie
. Oskarżała go też o zdradę, a szukając dowodów, znalazła w jego rzeczach "przepis na dobrą żonę".
-
Stałam się elementem jego wizerunku. Od początku mnie oszukiwał, zdradzał ze stażystką.
Nazywał mnie krową.
Upokarzał, poniżał, wyśmiewał. A publicznie zamawiał msze święte w naszej intencji i chodził na pielgrzymki do Częstochowy. W rzeczach męża znalazłam przepis:
"żona ma być ładna, żeby seks nie był przymusem
,
niewysoka, z płaską głową, żeby można było na niej postawić szklankę z piwem, do tego posłuszna, inteligentna i w miarę majętna, powinna być katoliczką
- by wiedziała, gdzie jej miejsce. Dobrze, aby była naiwna, bo uwierzy w co trzeba". Zrozumiałam, bo to przepis na mnie - mówiła w rozmowie z
Gazetą Wyborczą.