W sobotę policjanci i ochrona, działając na zlecenie warszawskiego ratusza, rozpoczęli proces
eksmisji budynku szkoły działającej przy rosyjskiej ambasadzie
. W placówce uczą się dzieci wojskowych i dyplomatów, ale budynek zajmowany jest bezprawnie, a sąd nakazał zwrócenie ich Skarbowi Państwa. Podobnie było w przypadku tzw. Szpiegowa, czyli budynków zajmowanych przy ulicy Sobieskiego.
Wejście polskich władz do szkoły wywołała gwałtowne reakcje ze strony rosyjskich dyplomatów. Ambasador Siergiej Andriejew stwierdził, że to "rażące i wrogie naruszenie Konwencji Wiedeńskiej" oraz "ingerencja w rosyjskie mienie dyplomatyczne". Rosyjskie MSZ zapowiedziało z kolei "ostrą reakcję" Moskwy.
Głos zabrał także
Dmitrij Miedwiediew
, były prezydent Rosji, który stwierdził, że nie ma sensu utrzymywania stosunków dyplomatycznych z Polską.
"Nie widzę żadnego sensu w utrzymywaniu stosunków dyplomatycznych z Polską.
To państwo dla nas nie powinno istnieć, dopóki są tam absolutni rusofobowie u władzy
, a polscy najemnicy znajdują się na Ukrainie. Ci ostatni muszą być bezlitośnie eksterminowani jak śmierdzące szczury" - napisał na Twitterze.
Rzecznik polskiego MSZ
Łukasz Jasina
w rozmowie z PAP wyjaśniał, że nieruchomość zajmowana przez rosyjską ambasadę nie miała żadnego statusu dyplomatycznego.
- Jest to po prostu odzyskanie własności Skarbu Państwa, niemające żadnego związku z Konwencją Wiedeńską. Egzekucja komornicza jest dzisiaj przeprowadzana. Zostanie przeprowadzona do końca. Według posiadanych przeze mnie informacji na godzinę 12 przebiega ona bez zakłóceń - mówił w sobotę wieczorem.
O szczegółach procesu eksmisji mówił z kolei wiceprezydent Warszawy. Czynności odbywały się od godzin porannych.
- W ich trakcie musieliśmy użyć siły, żeby wejść na teren, na którym znajdują się dwa budynki. Na początku strona rosyjska odmówiła otwarcia bramy i furtek. Musieliśmy wezwać ślusarza, który z pomocą narzędzi wprowadził nas na teren tej posesji. Ślusarz pomógł też sforsować drzwi wejściowe. Wtedy strona rosyjska zobaczyła, że nie odstąpimy od tych czynności i po negocjacjach, strona rosyjska reprezentowana przez zastępcę ambasadora, postanowiła wydać nam klucze. Jednocześnie uzgodniliśmy tryb opuszczania, a tak naprawdę wydawania przedmiotów będących własnością pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej, które będą przez nich zabierane - przekaza
ł Tomasz Bratek.
Budynek przy ulicy Kieleckiej został przekazany stronie radzieckiej w 1945 roku. Osiem lat później otwarto w nim szkołę dla dzieci dyplomatów i wojskowych. Jak podaje portal TVP Info, jej działanie zostało prawdopodobnie zawieszone po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.