Wczoraj w Katowicach odbył się trzeci Marsz Równości.
Według organizatorów wzięło w nim udział
około 6 tysięcy osób
.
Policja
podaje jednak, że było to tylko
około 2 tysięcy osób.
Paradę otworzył burmistrz miasta partnerskiego Katowic - niemieckiej Kolonii - Andreas Wolter.
"
Walczymy o demokrację, rządy prawa, godność
i samookreślenie, przeciw nienawiści, przemocy i wykluczeniu" - podkreślił w swoim wystąpieniu Wolter.
Manifestanci mieli ze sobą m.in.
transparenty: "Kultura gwałtu? - Nie! Mowa nienawiści? - Nie!"
, "Nie dla przemocy", "Czasy takie niespokojne, nieśmy miłość, a nie wojnę!".
Oprócz tego wykrzykiwali hasła: "Myślę, czuję, decyduję", "TVP: trujecie ludzi".
Marsz wyruszył z placu Sejmu Śląskiego.
Grupa kontrmanifestujących
zgromadziła się na przylegającym do niego placu Piłsudskiego. Wznosiła okrzyki m.in.:
"Polska bez rowerów", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę",
"Wielka Polska katolicka" i śpiewała:
"Nie tęczowa, nie czerwona, tylko Polska narodowa",
"Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
Jednak jak poinformowała Policja, wszystko odbyło się bez incydentów.