fot. EastNews
W mediach wciąż komentowany jest
wypadek, do którego doszło w niedzielę na warszawskich Bielanach
. 31-letni
Krystian O.
kierujący stuningowanym BMW
śmiertelnie potrącił 33-latka przechodzącego na przejściu dla pieszych
. Mężczyzna w ostatniej chwili odepchnął żonę i syna. Sam nie zdążył uciec i zginął pod kołami.
Według ustaleń Zarządu Dróg Miejskich Krystian O. jechał z
prędkością 130 km/h.
Sąd odrzucił wniosek o areszt dla kierowcy, tymczasem w sieci krążą wpisy z jego profilu w mediach społecznościowych, gdzie chwalił się stuningowanym samochodem.
Po wypadku mieszkańcy Bielan oraz radni przypominali, że wielokrotnie apelowali do ZDM o zmiany w okolicy. Domagali się sygnalizacji świetlnej i aktywnych przejść dla pieszych. Wielu komentujących sugerowało, że tragedii można było uniknąć. Przyznaje to również
Robert Soszyński, wiceprezydent Warszawy odpowiadający za inwestycje i transport
.
- Rzeczywiście, sytuacja jest tym bardziej smutna i dotkliwa, że ulica była zakwalifikowana jako jedna z tych, które wymagają zarówno doraźnych działań, jak również głębokiej przebudowy, bo
jest niebezpieczna
- mówi w rozmowie z TVN Warszawa.
Twierdzi jednak, że nie może brać odpowiedzialności za decyzje ZDM.
- Trudno mi się tłumaczyć za rok 2014, ale ulica, czy jej otoczenie kilka lat temu wyglądało zupełnie inaczej i zmieniało się bardzo dynamicznie. Kiedyś po jednej stronie nie było praktycznie zabudowy - wyjaśnia.
Jak zauważa TVN Warszawa, wiceprezydent urzęduje już jednak rok, a w tym czasie bezpieczeństwo na ulicy Sokratesa nie poprawiło się. Pomiary prędkości z 2018 roku wskazywały, że,
kierowcy przekraczają w tym miejscu prędkość o 50 kilometrów
, a rekordzista
jechał 117 kilometrów na godzinę
.
- To jest proces. Zakładaliśmy sukcesywną, głęboką przebudowę ulicy, ale biorąc pod uwagę to nieszczęście widać, że musimy przyspieszyć działania - mówi Soszyński. -
Rafał Trzaskowski już zdecydował o przekazaniu środków.
W następnym roku zaczniemy prace. To poważny proces inwestycyjny, który zajmie trochę czasu.
Soszyński zapewnia, że nie bagatelizuje bezpieczeństwa pieszych, a
liczba wypadków ze skutkiem śmiertelnym maleje z roku na rok.
- Jeżeli chodzi o ofiary śmiertelne w zeszłym roku były to niestety 43 osoby. W ciągu ostatnich siedmiu lat mieliśmy każdego roku mniej ofiar śmiertelnych. I to wyraźnie z 70 kilku do 43 w roku ubiegłym. W tej chwili, ten smutny bilans to 32 ofiary śmiertelne. Bardzo byśmy chcieli, żeby on się nie zmienił do końca roku - wylicza.
W jego opinii koncepcja
"zero wypadków śmiertelnych"
, którą udało się wdrożyć np. w Jaworznie w Warszawie jest nierealna.
- Wizja zero jest jakimś punktem dojścia. Z roku na rok liczba wypadków z ofiarami śmiertelnymi zmniejszyła się. A proszę zwrócić uwagę, że dzieje się to w okresie burzliwego wzrostu ruchu drogowego, przybywania samochodów, powiększania łącznej liczby dróg w Warszawie. Mimo to, mamy mniej tragedii. Wizja zero jest na pewno modelem, do którego dążymy, ale obawiam się, że roku, w którym nie będziemy mieli żadnej ofiary śmiertelnej, nie dożyjemy - mówi Soszyński.
Przypomnijmy, jak
zrobiono to w Jaworznie
, z którego przykładu inne miasta na razie nie chcą korzystać: