Wczoraj
minęło 35 lat od śmierci księdza Jerzego Popiełuszki
, który został porwany a później zamordowany przez funkcjonariuszy SB.
W związku z rocznicą premier
Mateusz Morawiecki podzielił się na Facebooku wspomnieniami
związanymi z księdzem oraz kilkoma
zdjęciami z rodzinnych archiwów.
We wpisie premier wspomina, że nigdy nie poznał osobiście księdza Popiełuszki, lecz zawsze był on dla niego "
jednym z wielkich patronów Solidarności":
"Minęło 35 lat od zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, ale do dziś jego postać pozostaje żywa w mojej pamięci. Choć nigdy go osobiście nie poznałem, to zawsze był dla mnie jednym z wielkich patronów "Solidarności". Echo jego kazań docierało również do Wrocławia, gdzie jeszcze jako młody chłopak uczestniczyłem niemal w każdej mszy za ojczyznę, które od czasu stanu wojennego były organizowane 13. dnia każdego miesiąca. (…)
Lekcje moralności i patriotyzmu ks. Jerzego odcisnęły niezatarty ślad w mojej duszy,
a jestem przekonany, że ufundowały myślenie o Polsce całego pokolenia ludzi, którzy dojrzewali w tamtych czasach"- napisał na Facebooku premier.
Śmierć księdza bardzo wstrząsnęła młodym Morawieckim
, na tyle, że wraz z żoną postanowił wesprzeć jego rodzinę:
"Śmierć księdza Jerzego była dla mnie ogromnym wstrząsem. Po pogrzebie, który przerodził się w wielką manifestację patriotyzmu, pozostał ogromny żal po stracie, ale i pragnienie by w jakiś sposób okazać wdzięczność i oddać hołd bohaterskiemu kapłanowi
. Razem z narzeczoną, moją przyszłą żoną, zdecydowaliśmy się, że nie ma lepszej formy uczczenia pamięci ks. Jerzego niż wsparcie jego rodziny.
W drugiej połowie lat 80. kilkukrotnie wybieraliśmy się do Okopów, małej wioski na Podlasiu, niedaleko Suchowoli, w której urodził się ks. Popiełuszko, by
pomagać w żniwach jego rodzicom, pani Mariannie i panu Władysławowi.
Mimo że minęło ponad 30 lat, każda z tych podróży do dziś tkwi w mojej pamięci…" - wspomina premier.
Premier wspomina, że
matka Jerzego Popiełuszki zaprzyjaźniła się z jego matką Jadwigą,
a on sam do dziś utrzymuje kontakt z rodziną księdza:
"
Rodzina Popiełuszków żyła więc bardzo skromnie
, a w domu Państwa Popiełuszków i wielu ich sąsiadów, za podłogę w niektórych izbach nadal służyło klepisko. Pamiętam, że spaliśmy z Iwoną w jednym z pokojów na karimatach.
Wokół, na krzesłach, rozłożone były sutanny, stuły, pamiątki po zamordowanym ks. Jerzym.
Nigdy nie zapomnę przejmującego wrażenia, że
ta skromna chata z kraja to prawdziwa ostoja polskości"
- wspomina.
"
Zżyliśmy się z rodziną Popiełuszków na tyle, że pani Marianna odwiedzała nas również we Wrocławiu
i zaprzyjaźniła się z moją mamą, Jadwigą. Po odzyskaniu niepodległości odwiedzaliśmy Okopy nie tylko z żoną, ale również z naszymi dziećmi, Olą i Jeremiaszem. Pan Władysław zmarł w 2002 roku a pani Marianna 11 lat później, ale
do dziś zachowujemy kontakt osobami z rodziny ks. Jerzego
. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o ks. Popiełuszce nie podejrzewałem nawet jak bardzo życie tego polskiego bohatera wpłynie na życie moje i mojej Ojczyzny. Do dziś dziękuję za dobro, które dawał ludziom.
Dziękuję za Jego solidarność. Za Jego troskę o każdego człowieka. Za Jego miłość do Polski. Polski wolnej i sprawiedliwej
".