Alaksandr Łukaszenka
oświadczył, że wszystkie zachodnie firmy, które opuściły białoruski rynek, mają zostać natychmiast
znacjonalizowane
. Przywódca Białorusi ocenił, że mieszkańcy kraju sami mogą "kroić bułki i wkładać kawałek kiełbasy".
Łukaszenka oznajmił podczas jednego ze swoich przemówień, że ucieczka właściciela biznesu jest jednoznaczna z tym, że przedsiębiorstwo zostaje przejęte przez państwo.
- Właściciele wyjechali, więc do widzenia. My cię nie znamy, ty nie chcesz nas znać. Od tego momentu przedsiębiorstwo zostaje znacjonalizowane - powiedział.
Jako przykłady firm, które należy znacjonalizować, dyktator wymienił
McDonald's i IKEA
. Wskazał, że "wszystko zostało, niczego ze sobą nie zabrali" jednak gdyby coś zabrali, "ludzie tu dowodzący urwaliby im głowy na jego rozkaz".
- To działa, a klientów przybywa. Ich produkty nie są złe. Jednak to już jest nasze przedsięwzięcie. Jeśli nie chcą pracować - cóż, ich sprawa. Nasi ludzie są na tyle mądrzy, że
potrafią przekroić bułkę na pół
i włożyć do niej liście sałaty lub kawałek kiełbasy - podkreślił.
Łukaszenka dodał, że od teraz białoruscy urzędnicy będą traktowały opuszczone firmy tak, jakby należały do kraju.
- Na co jeszcze czekamy, na jaką zmianę właściciela? Czy rząd będzie się zajmował takimi sprawami przez pół roku, czy rok? - zapytał retorycznie.
Ponadto powiedział, że Białorusini sami potrafią produkować meble we własnym zakresie.
- Produkowali głównie komponenty do zestawów kuchennych, do łóżek, mebli. Czy nie jesteśmy w stanie zrobić tego samego? - mówił.