Pod koniec marca Watykan w wyniku dochodzenia w sprawie tuszowania pedofilii przez a
rcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia
wydał decyzję nakazującą mu
opuścić archidiecezję gdańską
. Zakazano mu także uczestniczenia w publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie archidiecezji gdańskiej oraz nakazała wpłatę z osobistych funduszy odpowiedniej sumy na rzecz "Fundacji św. Józefa".
Jak się okazuje, abp Głódź
zdążył wyjechać z Gdańska
tuż przed ogłoszeniem decyzji Watykanu. Opuścił tym samym
willę w Gdańsku-Oruni
, w której planował spędzić emeryturę. Arcybiskup mieszkał w niej od 2011 roku, wcześniej przeprowadził kosztowny remont.
Razem z Głódziem rezydencję opuściły
daniele
, dla których wcześniej w okolicy willi powstał specjalny wybieg. Daniele miały być prezentem od myśliwych i "atrakcją" dla gości arcybiskupa.
Jak przypomina
Gazeta Wyborcza
, za
grunt od miasta
pod hodowlę danieli parafia św. Loyoli, która przylega do działki Głódzia, zapłaciła
jedną setną wartości: 4,5 tysiąca złotych zamiast 450 tys. zł
. Do ogrodu wstawiono figurkę Matki Boskiej, tym samym spełniając wymóg "przeznaczenia na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii", od którego zależała bonifikata.
Rekordowa bonifikata dla Głódzia zdenerwowała
gdańskich radnych
, którzy wkrótce zdecydowali, że prezydent miasta nie może już sam podejmować decyzji w podobnych sprawach. Jak podaje
Wyborcza
, od tego czasu Kościół nie dostaje gruntów z bonifikatą.
Tymczasem daniele arcybiskupa
znalazły nowy dom w Wejherowie
. Według
Wyborczej
, zamieszkały przy jednej z parafii, której proboszczem jest
ks. Andrzej Leszczyński
, w przeszłości powołany przez Głódzia dyrektor ekonomiczny archidiecezji gdańskiej.
rezydencja abpa Głódzia w Gdańsku-Oruni, fot. Google Maps