Głos Wielkopolski
informuje, że
do poznańskiej straży miejskiej statystycznie już co minutę wpływa donos.
Według dziennika w mieście rośnie
"armia szeryfów",
którzy notorycznie żądają interwencji straży miejskiej.
Jak podaje gazeta, rekordzista z ostatnich dni przysłał
104 maile, jednego po drugim
. W każdej wiadomości znajdowało się po
5-6 zdjęć źle parkujących samochodów.
-
Z jednej strony może cieszyć obywatelska aktywność, ale z drugiej to niepokojące
, że są osoby, które każdego dnia wręcz ścigają się w donoszeniu, gdzie kto zaparkował. Takich osób jest coraz więcej - narzeka w rozmowie z gazetą Przemysław Piwecki ze straży miejskiej w Poznaniu.
- To nie są informacje w stylu "uprzejmie donoszę", ale żądania podpisanych pod nimi autorów, którzy nie są anonimowi, udokumentowane zdjęciami, domagające się interwencji - dodaje.
Piwecki tłumaczy, że
nie wszystkie informacje przekazane przez "szeryfów" da się sprawdzić
. Często zgłoszeń jest tyle, że nie wszystkie da się zweryfikować:
- Nie wszystkie informacje są możliwe do sprawdzenia, ale większość z nich jest przygotowana konkretnie: na zdjęciach są samochody z tablicami rejestracyjnymi, znaki drogowe, detale otoczenia identyfikujące miejsce - mówi Przemysław Piwecki.
-
Dla autora to chwila, ale dla nas dużo pracy: sprawdzić pojazd i właściciela, potwierdzić, czy do wykroczenia doszło
, wezwać tegoż właściciela, a to wszystko trzeba pomnożyć przez setki zgłoszeń dziennie - dodaje.
Jak podaje
Głos Wielkopolski
w ostatnim tygodniu października, na 1994 zgłoszenia, aż 1423 dotyczyło parkujących samochodów. Straż miejska założyła 521 blokad, a 76 razy zadysponowano odholowanie samochodu.