Bp Andrzej Jeż, ordynariusz diecezji tarnowskiej, fot. East News
Tarnowska kuria
oświadczyła, że nie zamierza brać odpowiedzialności za czyny byłego już księdza
Mariana W.
, który został skazany za molestowanie ośmiu chłopców. W odpowiedzi na pozew pokrzywdzonych kuria stwierdza, że nie ma środków na odszkodowania, a poza tym winne są ofiary, które "nie sprzeciwiały" się działaniom księdza Mariana.
We wrześniu były już ksiądz Marian W.
został skazany na 12 lat więzienia
za przestępstwa, których dopuścił się wobec ośmiu chłopców na początku lat 2000. Ofiary - dorośli dziś mężczyźni wnieśli natomiast pozew, w którym domagają się
12 mln zł odszkodowania od diecezji tarnowskiej,
po 1,5 mln dla każdego z nich.
Onet dotarł do pisma będącego
odpowiedzią pełnomocnika kurii na pozew.
Jak opisuje portal, "stanowisko kurii jest szokujące". Pełnomocnik twierdzi m.in., że o ile ofiar "nie można obarczyć winą" za zaburzenia Mariana W., to jego działania były "powiązane z reakcjami i działaniami powodów". Podkreśla, że działania Mariana W. "
nie spotkały się bowiem ani ze stanowczym sprzeciwem powodów,
ani z próbami szukania przez powodów pomocy u innych osób".
"Z analizy zeznań powodów oraz innych osób przesłuchiwanych [...] można wyprowadzić wniosek, że
powodowie akceptowali zachowania księdza Mariana W. wobec nich"
- cytuje fragmenty pisma Onet.
Pełnomocnik kurii uważa również, że gdyby wówczas ofiary Mariana W. zgłosiły, że dzieje im się krzywda, otrzymałyby wsparcie, a sprawą zajęłyby się służby.
"Powodowie jednak nie podjęli żadnych tego typu działań" - wskazuje adwokat kurii.
Kuria twierdzi też, że nie dopuściła się żadnego zaniechania, bo gdy dostała informacje o działaniach Mariana W. od razu wszczęła wszelkie kroki, w tym złożyła zawiadomienie o popełnienie przestępstwa, a sam ksiądz został wydalony ze stanu duchownego.
Rzecznik prasowy kurii w rozmowie z Onetem dodaje również, że
kuria nie ma środków na wypłatę zadośćuczynień.
- Kuria jednak z najwyższą troską i uwagą odnosi się do cierpień osób, które doświadczyły krzywdy i przedstawiają swoje bolesne doświadczenia. Każda osoba pokrzywdzona, jeśli tylko zechce, może skorzystać z takiej pomocy, a także otrzymać środki na pokrycie kosztów terapii. Natomiast diecezja, która utrzymuje się głównie z datków wiernych, nie ma żadnych specjalnie zgromadzonych środków na wypłatę zwłaszcza tak wysokich zadośćuczynień - mówi ks. Ryszard St. Nowak.
Onet zapytał również o komentarz osoby pokrzywdzone przez Mariana W.
-
Jak miałem się sprzeciwić jako dziecko osobie, która była duchowym autorytetem
, owinęła sobie rodziców wokół palca, była wzorem zaufania, a często jedyną osobą w małej społeczności, do której można było się zwrócić? - mówi jeden z mężczyzn, który ubiega się o zadośćuczynienie.
- Kościół, który nie zrobił nic w kierunku wyeliminowania tej patologii, a
wręcz ją tuszował,
czyni zarzut bezbronnym chłopcom, że się nie sprzeciwili. Panie biskupie Jeż, niech Pan nie idzie tą drogą - mówi z kolei adwokat pokrzywdzonych, Artur Nowak.