Gazeta Wyborcza
podaje, że
działacz PSL
, członek zarządu regionalnego partii powiatu kartuskiego
Tomasz Dorniak
twierdzi, że ma lek na koronawirusa.
Działacz PSL z Żukowa lokalnie znany jest z tego, że promuje swoją "
Księgę zdrowia"
. Twierdzi, że zawarł w niej
receptury na wszelkie choroby:
od raka, poprzez stwardnienie rozsiane i cukrzycę, po koronawirusa.
Kiedy do Polski dotarła pandemia koronawirusa członek PSL napisał na Facebooku, że
chciałby zostać zarażony koronawirusem,
ponieważ ma lekarstwo i wyzdrowieje "w ciągu 5 minut":
„Panie Prezydencie, Premierze i Ministrze Zdrowia! Chcę zostać zarażony koronawirusem w programie telewizyjnym emitowanym na żywo z Waszym udziałem jako świadkami. W ciągu 5 minut pozbędę się koronawirusa, zażywając jedną kapsułkę, którą popiję ciepłą wodą o zmienionej strukturze. Poddam się testom, mogę pracować w szpitalu przy chorych bez jakichkolwiek zabezpieczeń” - napisał na Facebooku Dorniak.
Dorniak opublikował na swoim kanale na YouTubie
wideo, w którym pokazuje, jak pozbyć się koronawirusa. Jak podaje
Wyborcza
lek, który Dorniak uważa, za złoty środek w walce z koronawirusem to
pigułki z astaksantyną
, związkiem pozyskiwanym z wodorostów. Płyn, który popija na nagraniu to
woda z nanosrebrem,
czyli srebro koloidalne - zawiesina cząstek w zwykłej wodzie.
Dziennikarze
Wyborczej
postanowili porozmawiać z członkiem PSL, który twierdzi, że posiada lek na koronawirusa.
-
To nie żart ani marketing
. To bardzo tania metoda i skuteczna, dlatego nie są nią zainteresowane firmy farmaceutyczne. Mój lek przetestowało już 20 tys. ludzi. Na poziomie komórkowym niszczy koronawirusa. To jest odkrycie światowe, którego dokonałem już 10 lat temu. Dostaję kilkaset zapytań tygodniowo z Hiszpanii, Włoch, Ameryki. Z mojego leku korzystają też lekarze, na przykład ze szpitala na gdańskiej Zaspie, ale nie powiedzą o tym, bo boją się utraty pracy. 99 proc. zakażonych w szpitalach wyzdrowieje po zażyciu mojego leku - twierdzi mężczyzna w rozmowie z Wyborczą.
Tomasz Dorniak na pytanie dziennikarza
Wyborczej
, ile kosztuje lek, twierdzi, że przekazuje go za pośrednictwem fundacji i
nie sprzedaje go.
W ofercie
na stronie internetowej widnieje jednak cena 50 złotych za jedną dawkę dzienną.
Od 350 do 700 zł za dawkę miesięczną.
-
To darowizny na fundację
. Mam setki zapytań tygodniowo. Nie nadążam ze sprowadzaniem składników. Dzięki mojej metodzie ludzie na własnych nogach wychodzą z hospicjów - mówi Wyborczej działacz PSL.
Dziennikarz
Wyborczej
postanowił porozmawiać na ten temat ze specjalistami:
-
Tak szybko działa tylko trucizna, cyjanek potasu, który zabija
- komentuje dr Marek Prusakowski, ordynator oddziału obserwacyjnego Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.
- Jeśli ktoś mówi, że ma tabletkę, której zażycie w pięć minut wyleczy z koronawirusa, to
powinien się leczyć sam, a nie innych.
Zrobienie leku nie polega na wykopaniu kamyka, zmieleniu go i połknięciu, wymaga wielu lat żmudnych badań i testów, najpierw na zwierzętach, potem na ludziach - dodaje.
Dr hab. Piotr Kowalski z Katedry i Zakładu Chemii Farmaceutycznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prezes oddziału gdańskiego Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego na prośbę Wyborczej wyjaśnia czym jest astaksantyna i nanosrebro:
-
Astaksantyna
strukturą przypomina witaminę A i jest naukowo udowodnione, że wykazuje działanie antyoksydacyjne oraz wspomaga funkcjonowanie układu odpornościowego, ale wskazania do jej przyjmowania są takie jak dla suplementu diety. Wykazuje działanie wielokierunkowe, jednakże jeśli coś ma działać na wszystko, to praktycznie nie działa na nic.
-
Nanosrebro
stosuje się natomiast w postaci preparatów zewnętrznych, głównie w dermatologii, bo ogranicza rozmnażanie się patogenów. Ale są to wyroby medyczne, a nie leki. Sprzedaż wyrobu medycznego jako leku jest nielegalna. Jest oszustwem.
fot. screen ze strony Tomasza Dorniaka