fot. Facebook @panstwowastraz.pozarna / X @OzdobaJacek / X @jakubwiech
W sieci ruszyła właśnie szeroka akcja wsparcia dla
producenta Paluszków Beskidzkich
, po tym, jak w zeszłym tygodniu pożar objął jego hale produkcyjne. Choć zniszczeniu uległa duża część zakładu, produkcja już została wznowiona, choć w ograniczonym zakresie. Władze firmy zapewniły natomiast, że żaden pracownik nie zostanie zwolniony, a mimo pracy rotacyjnej, wszyscy otrzymają regularne wynagrodzenia. Po tych deklaracjach do zakupu Paluszków Beskidzkich zaczęto zachęcać w mediach społecznościowych, a do akcji dołączyły się konta z dużymi zasięgami.
Pożar hal produkcyjnych firmy
Aksam
w Malcu wybuchł w nocy z 12 na 13 lipca, w budynku było wówczas ponad 100 pracowników, jednak dzięki szybkiej akcji ewakuacyjnej nikt nie ucierpiał. Gaszenie pożaru trwało całą noc, udział w akcji brało ponad 50 zastępów straży pożarnej, użyto również robota gaśniczego COLOSSUS. Jak informowała sama firma, zniszczenia budynków są rozległe, ale ogień nie dostał się do głównej części zakładu produkcyjnego.
Jak informował w rozmowie z money.pl
Andrzej Rasiński
, dyrektor generalny Aksam, już we wtorek udało się uruchomić część produkcji.
- Pierwsza paczka sztandarowych Paluszków Beskidzkich o wadze 240 gramów zeszła z linii produkcyjnej już w środę o 8.47 - powiedział.
fot. LinkedIn
- Niestety, hala produkująca nasze popularne paluszki serowo-cebulowe spłonęła całkowicie. Obecnie jesteśmy na etapie planowania przygotowania nowej hali, na której chcemy jak najszybciej uruchomić tę produkcję. Szacujemy, że to kwestia kilku miesięcy, zanim produkcja tego konkretnego przysmaku ruszy - dodał.
Rasiński podkreślał, że najważniejsze, że nikt nie ucierpiał.
- To, co jest dla nas najważniejsze, to fakt, że nikt nie ucierpiał. Cały czas to podkreślamy: nie było ofiar w ludziach. Resztę można odbudować.
Pieniądze można zarobić, maszyny można kupić i to właśnie zamierzamy zrobić.
Dziękował też partnerom i kontrahentom firmy, którzy zadeklarowali swoją pomoc. Zaznaczył także, że firma nie planuje zwolnień.
-
Nie planujemy zwolnień czy redukcji zatrudnienia
, pracownicy będą pracowali rotacyjnie, a wynagrodzenia będą utrzymane. Wykorzystamy wszelkie zasoby oraz dostępne środki i będziemy bardzo ciężko pracowali, aby tak było.
Deklaracje dyrekcji potwierdził właściciel firmy. Jak przekazał, ze względu na utrudnienia, pracownicy są zatrudniani w systemie dwutygodniowym.
- Dwutygodniowa praca nie oznacza zmniejszenia wynagrodzenia. Będzie ono pełne.
W naszej firmie zawsze na pierwszym miejscu stawialiśmy na człowieka i to się nie zmieni.
Razem musimy przetrwać ten trudny dla nasz wszystkich okres - mówi Artur Klęczar.
Po tych deklaracjach w mediach społecznościowych ruszyła
ogromna akcja wsparcia dla firmy
. Znane osoby i prowadzący konta o dużych zasięgach zachęcają do kupowania Paluszków Beskidzkich.