fot. East News
W piątek Sąd Najwyższy w Nowym Jorku orzekł że Donald Trump musi zapłacić
354,9 miliona dolarów kary
za zawyżenie swojego majątku, żeby wprowadzić pożyczkodawców w błąd. Ponadto nałożył na niego trzyletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w korporacjach działających na terenie stanu.
Były prezydent miał
zawyżać swój majątek
netto o o 3,6 miliarda dolarów rocznie przez 10 lat. W ten sposób chciał uzyskać lepsze warunki pożyczki. Sędzia Arthur Engoron ukarał również dwóch synów biznesmena, Dona Juniora i Erica, którzy będą musieli zapłacić po 4 miliony dolarów kary.
Engoron podkreślił, że oskarżeni "nie potrafią przyznać się do błędu, jaki popełniły", a ich "całkowity brak skruchy i wyrzutów sumienia graniczy z patologią".
Prawniczka Donalda Trumpa Alina Habba nie może pogodzić się z decyzją sądu i już zapowiedziała złożenie apelacji. Napisała na X/Twitterze, że piątkowy werdykt jest "kulminacją wieloletniego, podsycanego politycznie polowania na czarownice, którego celem było pokonanie Donalda Trumpa".
"Niezliczone godziny zeznań dowiodły, że
nie było żadnego wykroczenia
, żadnego przestępstwa i żadnej ofiary" - zapewniła.
Stwierdziła, że decyzja sądu jest sygnałem dla mieszkańców, że Nowy Jork "nie jest już otwarty dla biznesu".
Wobec Trumpa toczą się obecnie cztery postępowania. W styczniu federalna ława przysięgłych ukarała Donalda Trumpa decydując, że musi zapłacić 83,3 miliona dolarów pisarce E. Jean Carroll, którą miał zgwałcić w garderobie domu towarowego Bergdorf Goodman w 1995 roku.