Zagraniczne agencje prasowe informują o ataku, do którego doszło
w niedzielę wieczorem w Hong Kongu
. Grupa kilkudziesięciu ubranych na biało mężczyzn, prawdopodobnie
członków gangu
pojawiło się na stacji metra Yuen Long około 22.30. Pasażerów czekających na pociąg atakowali bambusowymi kijami.
Jak wynika z nagrań i zeznań świadków, mężczyźni atakowali
głównie osoby podejrzewane o udział w antyrządowym proteście
, jak zwykle ubrane na czarno.
Służby poinformowały, że
rannych zostało 45 osób
, w tym kobieta w ciąży, poseł i dwóch dziennikarzy. Jedna osoba jest w stanie krytycznym.
Świadkowie zdarzenia twierdzą, że
policja pojawiła się za późno
, interwencja miała rozpocząć się 30 minut po zdarzeniu.
Członkowie demokratycznej opozycji
zarzucają policji współpracę z zorganizowanymi grupami przestępczymi
, którym pozwala na bicie niewinnych osób. Dodatkowym dowodem ma być to, że po brutalnym ataku
nikogo nie zatrzymano
.
Policja broni się, tłumacząc, że interwencja była opóźniona, bo wysłany na miejsce patrol nie był w stanie reagować sam, tylko musiał
czekać na wsparcie
. Zastępca komendanta policji w Yuen Long w rozmowie z lokalnymi mediami stanowczo odrzucił też zarzuty o współpracy z gangami i zapowiedział, że sprawcy ataku zostaną zatrzymani.
Atak na stacji metra oficjalnie
potępił również rząd Hong Kongu
.
Antyrządowe protesty w Hong Kongu trwają od kilku tygodni. Ich powodem była
ustawa o ekstradycji do Chin
. Teraz protestujący domagają się dymisji szefowej rządu,
Carrie Lam
. Protestują również przeciwko metodom policji, która coraz brutalniej traktuje demonstrantów.