fot. East News/Twitter/KMP w Krakowie
Nie milkną komentarze dotyczące kontrowersyjnej
interwencji krakowskich policjantów wobec pani Joanny
, do której doszło 27 kwietnia. Choć policja wydała wczoraj oświadczenie w sprawie, już zniknęło ono ze strony. Zamiast niego pojawiło się nowe, dużo krótsze i bez opisu interwencji, który znalazł się w poprzedniej wersji.
Przypomnijmy, że historię pani Joanny pokazały we wtorek
Fakty
TVN. Kobieta po zażyciu tabletek poronnych wylądowała w szpitalu w eksorcie funkcjonariuszy. Według jej relacji policjanci potraktowali ją w upokarzający sposób, bezprawnie zabrali jej także laptopa i telefon.
Wczoraj policja tłumaczyła, że "interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia". Policjanci tłumaczyli też, że
"kobieta nie chciała współpracować"
, wypowiadała się chaotycznie i czuć było od niej
woń alkoholu
.
Ta wersja oświadczenia
zniknęła
jednak ze strony Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Opublikowano natomiast
nowe
oświadczenie, dużo krótsze. Usunięto z niego informacje o "wyczuwalnej woni alkoholu" i "chaotycznym" udzielaniu odpowiedzi, a także o tym, że lekarze szpitala mieli utrudniać interwencję.
"W nawiązaniu do materiału telewizji TVN24 dotyczącego sytuacji sprzed 3 miesięcy, która miała miejsce w Krakowie informujemy, że interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia. Interwencja była zgłoszona do miejsca zamieszkania kobiety lecz potem była kontynuowana w placówkach szpitalnych" - czytamy w nowej wersji oświadczenia.
"Kobieta przyznała, że zażyła środki zakupione przez internet, odmówiła jednak przekazania szczegółów dotyczących tego zakupu. W tej sytuacji, zgodnie z obwiązującym prawem (art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne - nielegalny obrót produktem leczniczym), Policja musiała zabezpieczyć nośniki (telefon komórkowy oraz laptop), z których dokonano transakcji, aby pozyskać informacje na temat osoby, rozprowadzającej produkty, mogące zagrażać życiu lub zdrowiu innych osób. W tej sprawie obecnie toczy się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Krowodrza".
Sprawa pani Joanny, jak również tłumaczenia policji wciąż są szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Klub parlamentarny Lewicy przygotował w związku z tym wniosek o
odwołanie
ze stanowiska Komendanta Głównego Policji.
"Im dłużej policja tłumaczy swoje zachowanie w sprawie p. Joanny, tym wczorajszy wniosek Lewicy nabiera większej mocy. Komendant Główny Policji musi ponieść konsekwencje. Policja ma chronić, a nie urządzać kobietom piekło" - napisał na Twitterze Marek Kacprzak, rzecznik prasowy klubu.
"Po pierwszym kuriozalnym oświadczeniu @PolskaPolicja wrzuca kolejne, równie kompromitujące. Nie, przeprowadzenie własnej aborcji nie jest przesłanką do traktowania kobiety jak przestępcy i rekwirowania jej rzeczy. Nie mieliście prawa tknąć pani Justyny" - dodaje Magdalena Biejat.