W kwietniu informowaliśmy o sprawie
Denisa Lisova
. W 2017 roku mieszkającemu w Szwecji Rosjaninowi
sąd odebrał trzy córki i umieścił je w muzułmańskiej rodzinie zastępczej
. Lisov zabrał je i starał się przedostać do Rosji, jednak został zatrzymany w Polsce.
Warszawski sąd zezwolił rodzinie pozostać w Polsce do czasu rozstrzygnięcia wniosku o przyznanie im azylu.
Sprawą emocjonowały się głównie prawicowe media, podkreślając, że "Polska obroniła rosyjską rodzinę przed szwedzkimi urzędasami”. Szwecja z kolei zarzuca Lisovowi
uprowadzenie córek
i narażenie ich na szkodę, za co grozi do 4 lat więzienia. Kilka dni temu wydała za nim
Europejski Nakaz Aresztowania
.
Dziś Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Lisov
nie zostanie wydany Szwecji
, ponieważ ENA w tym przypadku "narusza wolności i prawa człowieka i obywatela".
Sędzia
Dariusz Łubowski
tłumaczył, że dzieci zostały odebrane Rosjaninowi tylko z powodu choroby psychicznej ich matki.
- Denis Lisov został postawiony przez władze szwedzkie w sytuacji bez wyjścia, w istnej matni. Zostały mu odebrane dzieci, a jednocześnie postawiono mu warunki odzyskania dzieci niemożliwe do spełnienia, bowiem prawo stałego pobytu nie zostało mu przyznane - mówił, uzasadniając wyrok.
Dodał, że władze Szwecji "nie zagwarantowały Denisowi Lisovowi należytego prawa do kontaktu z dziećmi", a rodzina zastępcza znajdowała się "w znacznej odległości od miejsca zamieszkania".
- Dzieci zostały umieszczone
w całkowicie obcej kulturowo, obyczajowo, religijnie, mentalnie rodzinie zastępczej
, w której nie czuły się bezpiecznie. To niewątpliwie mogło u dzieci wywołać pogłębiający się stres, a w konsekwencji doprowadzić także do zaburzeń osobowościowych i psychicznych. Zdaniem sądu ojciec nie mógł patrzeć na to, jak dzieciom dzieje się krzywda - ocenił sędzia.