Wydaje mi się że różnica pomiędzy wykresem liniowym a słupkowym jest w tym przypadku niewielka: w obu przypadkach zastosowanie podwójnej skali dla osi y bez jest błędem, a zrobienie tego bez wskazania dla których linii jest która skala jest błędem podwójnym. A fakt że akurat można z tego wykresu wyczytać tendencje: gdzie spada a gdzie rośnie - jest wg mnie niewystarczającym usprawiedliwieniem. Gdyby to były dwa poprawnie opisane wykresy z różnymi skalami które są obok siebie to być może dla niektórych byłby to też przejaw manipulacji, "bo jak to, różne skale i wygląda jakby u nas było więcej a u nich mniej!", ale dla mnie takie zestawienie nie miałoby nic do zarzucenia. Bo pokazuje wszystkie dane czarno na białym bez możliwości wprowadzenia w błąd. A ewentualna błędna interpretacja byłaby po stronie interpretującego: przedstawienie danych było bez zarzutu.
Nie widziałem niestety nagrania tego fragmentu, ale jeśli prawidłowe zrozumienie wykresu wymaga komentarza prowadzącego, to tylko potwierdza że jest coś nie tak z wykresem. A jego umieszczenie to przejaw raczej nie docenienia, a nie przecenia inteligencji odbiorcy. Czy to jedynie błąd, czy jednak manipulacja - tego nie wiem.
P.S. Co do porównania wykresów słupkowych i liniowych: ok, w takim razie spróbujmy z tym, tylko zmieńmy podpis. Bierzemy dokładnie ten sam wykres co jest w TVN, kraje, linie i skala pozostaje ta sama, nawet wartości na osi y mogą być te same, tylko może oś x niech będzie tylko w latach a nie w tygodniach. Podpis wykresu: średnie roczne zarobki w Polsce i na świecie. " Komu przeszkadzają polski dobrobyt?" może sobie nawet zostać na pasku. Prowadzący wyjaśnia że Polacy są coraz bogatsi, a obywatele innych krajów ubożeją. Można takiemu przedstawieniu wiele zarzucić czy nie można?
Ad: "Czy rodzice osób urodzonych w głębokiej nędzy, w niewoli, w nieludzkich warunkach zastanawiali się kiedyś, jak będzie wyglądać życie ich dzieci, które zmusili do przyjścia na ten świat? Sa dwie możliwości - albo doskonale zdawali sobie sprawę, ze ich dzieci przyjdą na świat pełen zła i cierpienia, co czyni ich niebezpiecznymi socjopatami, których należałoby odizolować od społeczeństwa i odciąć od możliwości posiadania potomstwa, albo tez nigdy nie zdawali sobie z tego sprawy, sami będąc ofiarami pronatalistycznego prania mózgu jakie od samego początku życia funduje nam społeczeństwo."
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że jeśli ktoś decyduje się na wydanie potomstwa(etc.) jest socjopatą, a twierdzenie ze tak jest uważam za manipulację. Uważam, że nie jest prawdą, że świat pełen zła i cierpienia, bo to zakłada, że na świecie jest jedynie zło i cierpienie( odnoszę się do słów "pełen zła i cierpienia"). Mogę się zgodzić z twierdzeniem, że na świecie jest dużo zła i cierpienia. Albo z twierdzeniem, że świat jest pełen zła, cierpienia, dobra i szczęścia.
Zatem prawdę pisze antynatalista, we wspomnianej( rodzice żyjący w nędzy zastanawiający sie lub nie) sytuacji są dwie możliwości: albo zdawali sobie sprawę w jakich warunkach przyjdzie żyć ich dzieciom albo nie. Natomiast określenie tych spośród nich którzy mając świadomość sytuacji w jakiej się znajdują( nędzy, nieludzkich warunków) do socjopatów jest- uważam- niepoprawne i krzywdzące. Socjopatą mógłbym określić ewentualnie tych rodziców, którzy żyjąc w nędzy i nieludzkich warunkach decydują się na dzieci z zamierzeniem uczynienia ich życia nieludzkim i nędznym( nawet jesli warunki te ulegną zmianie). W wypadku przeciwnym każdy kto żyje w warunkach nędzy i nie potrafi zapewnić warunków przyjętych społecznie( co jest względne) dla życia swoich dzieci określany jest socjopatą i nie pozwala mu się na rozmnażanie( pytanie jak? sterylizacja?) sprawia, że z powodu statusu społecznego można odbierać grupie ludziom prawa( tu: do posiadania potomstwa), co czyni ludzi nierównymi.
A to jest sprzeczne z Artykułem pierwszym Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka który brzmi " Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w swej godności i w swych prawach. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa."
Obdarzenia rozumem i sumieniem oraz postępowania wobec innych w duchu braterstwa antynataliście, sobie i Wam wszystkim życzę.
Parki, góry, jeziora, zabytki MUSZĄ na siebie zarobić, po to przecież są. I ludzie, ludzie też są po to żeby zarabiać, to uzasadnienie dla ich istnienia.
No ale kto powinien? Dyrektor biblioteki, architekt, nadzór budowlany, ustawodawca, emitenci CO2? Czy to poprawi sytuację? Poza tym aspektem który jest rzeczywiście błędem( na szczęście do naprawienia) biblioteka dobrze funkcjonuje i z własnego doświadczenia wiem że jest popularna- wśród uczniów, studentów, starszych osób. Rolety ochłodzą czytelnię, my starajmy się nie podgrzewać emocji, i tak jest już za ciepło.
No nie do końca. Przedstawianie wykresu liniowego na których dla jednych linii jest jedna skala dla drugich zupełnie inna jest błędem, bo celem takiego wykresu jest graficzne przedstawienie relacji między danymi, a odczytanie relacji z takiego wykresu mimo że nie jest niemożliwe, to nie jest intuicyjne i może wprowadzać w błąd. W tym konkretnie przypadku jest to dodatkowo nieczytelne, bo nie podano dla których linii jest która skala. Wyobraź sobie taki wykres: podpis- zamożność obywateli danego kraju, wartość uśredniona na jednego mieszkańca. są trzy słupki, jeden czerwony z Podpisem Polska, obok niego czarny z podpisem Niemcy i niebieski z podpisem Francja. Słupek Polski wysoki niczym Giewont, patrzy na liche dwa słupki Niemiec i Francji. Z jednej strony skala od 0 do 30 zł, z drugiej od 0 do 30 mln zł. Na pasku podpis: Komu przeszkadzają polski dobrobyt? Byłaby to manipulacja czy nie była?
To sformułowanie to jednak cześć dłuższej wypowiedzi. Wcale nie uważam że podcasty to nisza w rozumieniu że "podcasty są niszowe" i myślę że da się to wywnioskować z tego co napisałem.
Na litość, jedna uwaga: apelowanie do JK i Episkopatu żeby nie stygmatyzowali dzieci poczętych metodą in vitro jest mniej więcej tym samym, co mówienie przed eurowyborami że trzeba głosować na Koalicję, bo PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii. I może mieć podobny efekt. Wiem że świat byłby prostszy gdyby można było wypowiadać się za swoich oponentów, ale to jest wtedy rozmowa z samym sobą. A potrzebujemy dialogu. Tymczasem mówienie komuś że kogoś stygmatyzuje jak tego nie robi nie tworzy pola do dialogu, a niepotrzebnie antagonizuje debatę.