Badanie: pewna część fryzjerów zignorowała obostrzenia, właściwie to prawie wszyscy

Społeczność

, która zrzesza ponad 50 000 pracowników z branży, przeprowadziła

na grupie 1000 przedsiębiorców prowadzących zakłady fryzjerskie. Pytania dotyczyły kwestii związanych z

spowodowanych pandemią koronawirusa.

Przypomnijmy, od 27 marca do 9 kwietnia w Polsce wprowadzono dodatkowe obostrzenia. Zamknięto galerie handlowe, salony fryzjerskie i kosmetyczne.

Z badania wynika, że ponad

i kontynuuje swoją działalność. Jedni przyjmują klientów potajemnie, drudzy świadczą usługi w domach klientów. Niektórzy także zdecydowali się na prowadzenie działalności bez ukrywania się.

- W połowie marca ubiegłego roku aż 94 procent przedsiębiorców z naszej branży zamknęło salony, jeszcze zanim rząd ogłosił oficjalnie obostrzenia. To była reakcja na nieznaną wówczas epidemię. Na dodatek wielu z nas oddało swoje środki ochrony osobistej i dezynfekcji służbie zdrowia. Później musieliśmy kupować je po zawyżonych cenach. Różnica jest taka, że tegoroczny lockdown jest absurdem - mówi w rozmowie z

Michał Łenczyński z Beauty Razem.

Według nieoficjalnych źródeł Onetu

i obowiązujący lockdown. Serwis miał także ustalić, że premier Mateusz Morawiecki jest przeciwny tzw. narodowej kwarantannie, która wprowadziłaby zakaz w przemieszczaniu się.

Serwis podaje, że jeśli rząd zdecyduje się jednak na poluzowanie obostrzeń, to nie będą dotyczyły one handlu i gastronomii:

"Po 9 kwietnia najszybciej mogą zostać otwarte przedszkola i żłobki oraz być może do szkół wrócą uczniowie klas 1-3" - ustalił Onet.

Zobacz też: