fot. East News
Na wybiegu wtorkowego pokazu nowej kolekcji
Diora
w
Paryżu
pojawiła się ubrana na czarno postać z ogromnym transparentem. Jej obecność wprawiła w konsternację nie tylko gości, ale też
reprezentantów właścicieli domu mody
.
Jak się okazuje, występ kobiety z napisem
"We Are All Fashion Victims"
("Wszyscy Jesteśmy Ofiarami Mody") nie był zaplanowanym elementem pokazu, tylko akcją ruchu
Extinction Rebellion
.
Obecność aktywistki na wybiegu wypadła na tyle wiarygodnie, że nawet
reprezentanci koncernu LVMH
, czyli właściciela Diora, mieli problem z jej interpretacją.
-
Wydaje mi się, że była częścią pokazu.
W dzisiejszych czasach ciężko stwierdzić - przyznał
Antoine Arnault
, szef ds. komunikacji i wizerunku w LVMH.
-
To dla wszystkich była niespodzianka.
Akcja była tak świetnie zrealizowana, że nie dało się stwierdzić, czym w ogóle była - dodał CEO Christian Dior Couture,
Sidney Toledano
.
Serwis High Snobiety podpowiada, że postać na wybiegu dla wielu stanowiła zagadkę ze względu na
częste nawiązania do aktywizmu
w kolekcjach Diora. Główna projektantka domu mody od kilku sezonów inspiruje się
protestami i ruchami społecznymi
. Sam napis na transparencie Extinction Rebellion nawiązuje do wykorzystanego w jednej z kolekcji sloganu "We Should All Be Feminists".
Reprezentanci koncernu LVMH nie podzielają opinii aktywistów, których slogan odnosił się do
wpływu branży modowej na zmiany klimatyczne
.
-
Nie uważam, że niszczymy planetę.
Skupiamy się na redukcji naszego wpływu na środowisko, obniżając emisję CO2, kupując materiały ze sprawdzonych źródeł, i tak dalej. Nie powinni uderzać w nas, bo
inne przemysły zanieczyszczają o wiele bardziej
- powiedział Toledo o akcji Extinction Rebellion.