Grzegorz: W pracy firmy najbardziej irytują mnie zmiany grafiku i przydziału na konkretne trasy. Powinno wyglądać to na przykład tak: jestem z Rzeszowa, rozpoczynam w Rzeszowie, w Krakowie oddaję lokomotywę i wsiadam do takiej, która wraca do Rzeszowa i kończę pracę. A wygląda to coraz częściej tak, że po przyjeździe, dajmy na to do tego Krakowa, okazuje się, że nie ma komu zabrać składu z Krakowa do Warszawy i nagle, z perspektywy wolnego wieczora, lądujesz o północy 400 kilometrów od domu. Oczywiście masz zapewnione zakwaterowanie, ale kolejnego dnia o 7 rano masz odebrać kolejny pociąg z Rzeszowa do Krakowa. I cały plan się sypie.
Grzegorz: Tym hotelom pracowniczym daleko do Hiltona czy Marriotta Oczywiście wszystko jest, łóżko, szafa, stolik, nawet czasem tv, ale zdarzają się np. wspólne łazienki. Może inaczej, zdarzają się łazienki w pokojach.