Część prywatnych mediów bierze dziś udział w akcji
"Media bez wyboru"
, która jest wyrazem protestu przeciwko "podatkowi od reklam" proponowanemu przez rząd.
Mateusz Morawiecki
tłumaczy, że "składka" ma być sposobem na opodatkowanie "cyfrowych gigantów" takich jak Google czy Facebook. Dziennikarze przekonują jednak, że uderzy ona również w inne media, a także kina.
Głos w sprawie zabierają dziś kolejni politycy, m.in.
Konfederacji
. Partia udostępniła zresztą swoje oficjalne stanowisko na Facebooku.
"Wprowadzanie kolejnych podatków pod pretekstem walki z COVID-19 jest przez nas krytykowane od samego początku. Zajęliśmy również jasne stanowisko w sprawie podatku od reklam, który stał się powodem dzisiejszego protestu. Nie ma naszej zgody na kolejne szkodliwe, fiskalne działania rządu, zagrażające przy tym wolności słowa w przestrzeni publicznej" - czytamy.
Przeciwna podatkowi od reklam jest też
Lewica
.
"Lewica nie ma alergii na słowo "składka", ale propozycja rządu jest kuriozalna. Sprowadza się do tego, żeby wziąć pieniądze z tych mediów, których władza nie kontroluje, i rozdać je tym mediom, które się władzy podobają. Za czymś takim oczywiście nie podniesiemy ręki. Podatki sektorowe muszą być konstruowane uczciwie. To, co położył na stole Morawiecki, to
nie sprawiedliwy podatek sektorowy, tylko ordynarne nadużycie władzy
" - pisze
Adrian Zandberg
.
"Rząd próbuje bronić ustawy, mówiąc, że to podatek dla gigantów. To nie jest prawda. Gazety mają niskie i spadające z miesiąca na miesiąc nakłady. Lokalne radia to często bardziej inicjatywy społeczne, niż prawdziwe biznesy.
Porównywanie ich do Google’a czy Facebooka jest niepoważne
".