Sztaby wyborcze kandydatów na prezydentów wciąż zbierają podpisy pod
listami poparcia
. Do oficjalnego zgłoszenia kandydatury w PKW potrzeba 100 tysięcy podpisów.
Niebezpiecznik
zauważa, że zbierający podpisy
nie szanują danych osobowych
. W ciągu ostatnich dni w mediach społecznościowych pojawiło się kilka zdjęć, na których
nie zasłoniono nazwisk
osób podpisujących listy. Można było odczytać z nich również
PESEL-e, adresy zamieszkania i wzory podpisów
.
Zdjęcia z listami poparcia zamieścili m.in. politycy PiS,
Marcin Horała
i
Bartłomiej Wróblewski.
Po nagłośnieniu sprawy ich wpisy zostały usunięte.
Niebezpiecznik zauważa też, że sama procedura zbierania podpisów również budzi wątpliwości. Podpisujący je mają przy okazji możliwość
wglądu do danych
tych, którzy podpisali się na liście wcześniej.
Portal przypomina, że za pomocą PESEL-u i nazwiska można m.in. dokonać oszustw u operatorów telefonii komórkowej.
fot. Niebezpiecznik