Przedwczoraj triatlonista, rekordzista 10-krotnego Ironmana
Robert Karaś
poinformował na Instagramie, że organizatorzy zawodów w Brazylii, na których pobił rekord, wykryli w jego organizmie
doping.
Sportowiec przyjął tę informację z "ogromnym niedowierzaniem". Zapewnił też w oświadczeniu, że
nie stosował
żadnego dopingu, a środek, który znaleziono w jego organizmie, musiano mu podać
wraz z lekami
, które przyjmował na początku roku po złamaniu ręki, żeber i stopy.
Eksperci w tym temacie uważają jednak, że to mało prawdopodobne, ponieważ środek, który wykryto u Karasia, znajduje się jedynie w tabletkach, które przyjmują kobiety zmagające się z rakiem piersi:
Jeszcze wczoraj wieczorem Karaś pojawił się na
Kanale Sportowym
, gdzie rozmawiał o całej sytuacji z Tomaszem Smokowskim. Tym razem triatlonista
przyznał się, że zażył nielegalny środek
, jednak miało to być przed przygotowaniami do walki
Fame MMA.
Wyjaśniał też, że osoba, która go suplementowała, zapewniła go, że środek zniknie po kilku dniach:
- Jestem osobą, która jest bardzo ufna, więc nawet się nad tym nie zastanawiałem. Spotkałem się z Michałem, powiedziałem, że jestem triathlonistą, mam badania po każdym starcie, czasem w trakcie startu, że teraz się przygotowuję do walki i w moim organizmie musi wszystko grać - wspominał w
Hejt Parku.
- Ja tę sytuację biorę w stu procentach na siebie. Oczywiście, Michał wprowadził mnie w błąd z tymi godzinami, ale
to była wyłącznie moja decyzja
. Wiedziałem, że to biorę, natomiast, jakby nie zagłębiałem się w to, bo miałem to w d**ie. Natomiast zapytałem się, czy jest to legalne.
Powiedział mi: 72 h i nie będziesz tego miał w organizmie
, więc wiedziałem, że to jest coś nielegalnego - dodał.
- Michał zapewniał mnie, że to, co mi podaje, działa tylko doraźnie i nie będzie miało żadnego wpływu na moją dalszą karierę, przygotowania i moją formę podczas wyścigu - tłumaczył.
Na antenie
Hejt Parku
pojawił się także Michał Maciej, czyli osoba, która została polecona Karasiowi przed walką Fame MMA i która go suplementowała. Mężczyzna nie jest lekarzem, a jedynie
hobbystycznie zajmuje się suplementacją
:
- Pasjonaci często mają większą wiedzę i bardziej się poświęcają niektórym rzeczom aniżeli lekarze. Znam lekarzy. Mają w wielu przypadkach związane ręce, więc niektóre środki nie mogłyby być podane. Do sportów walki mogliśmy tego środka użyć. Nie wpłynąłby na wyniki sportowe w triathlonie. Biorę to na siebie, to były wspólne decyzje i od tego nie uciekam. Nie spodziewałem się, że te środki będą tak długo utrzymywać się w organizmie. Jednakże ciągle metody wyszukiwania dopingu są usprawniane, często z dużą przesadą. Niektóre możliwości mogą nam dawać dość duże zakłamania - mówił Michał Maciej w programie
Hejt Park.
Robert Karaś w rozmowie z Tomaszem Smokowskim przyznał także, że dwa dni temu udał się na
badanie wariografem
, by udowodnić, że nie brał dopingu w trakcie przygotowań do wyścigu w Brazylii.
- Zastanawiałem się, co zrobić,
by ludzie mi uwierzyli.
Według mnie żaden sportowiec, który bierze cokolwiek niedozwolonego, nie poszedłby na coś takiego. Wykrywacza kłamstw nie da oszukać. Półtorej godziny byłem u najlepszego specjalisty w Polsce w tej dziedzinie - tłumaczył Karaś.
Triatlonista w trakcie rozmowy wrzucił na swój Instagram post z wypowiedzią specjalisty, który go badał. Załączył też kartkę z pytaniami, które zadał mu specjalista, a które się potwierdziły:
- Jestem Lucjan Wiśniewski. Wariografem zajmowałem się od 1969 roku, prowadząc badania kryminalne i ostatnio takie, jak to, czyli osobiste. Po analizie wykresów, które przeprowadziłem i pytań z panem Robertem Karasiem wynika, że w odpowiedziach mówił prawdę - powiedział Wiśniewski.
Karaś tłumaczył, że wariografem chce udowodnić, że w trakcie przygotowań do żadnych zawodów triatlonowych nie przyjmował dopingu:
- Chodzi mi przede wszystkim o to,
by oczyścić się z tego, że przygotowywałem się do jakiegokolwiek wcześniejszego wyścigu na sterydach.
Nigdy tego nie robiłem. To był jedyny raz, kiedy przed walką zgodziłem się na coś takiego, bo myślałem, że te środki działają doraźnie przez kilka godzin - tłumaczył się Karaś.
Prowadzący rozmowę Tomasz Smokowski natychmiast wytknął mu jednak, że mimo tłumaczeń, to on jest winien całej sytuacji:
- Wariograf wariografem. Wiesz, że to na końcu ty jesteś za to wszystko odpowiedzialny. Jako sportowiec to
ty decydujesz, że przyjmujesz coś do swojego organizmu.
Niestety nie facet, który coś tam ci zalecił, polecił czy zaproponował. To ty za to płacisz cenę. Tak jest ten świat sportu zbudowany - zauważył Smokowski.
Sportowiec zapewnił też, że już nigdy więcej nie przyjmie żadnych tego typu środków:
- Zarzuca mi się ten doping w kontekście zawodów w Brazylii, a nie gali freakowej. Że to tam nielegalnie "leciałem" 10-krotnego Ironmana, bo mówią, że nie da się na "sucho". To mnie najbardziej wkur***. Dlatego poszedłem na ten wariograf, żeby ludzie zrozumieli, że nigdy do żadnego startu nie brałem niczego niedozwolonego. Nigdy. I nigdy nie wezmę. Nie pójdę już nawet przed czy po walce na żadną kroplówkę, bo ja tego nie potrzebuję. W MMA też będę wygrywał charakterem i treningami - zapowiedział Karaś.
Robert Karaś
skrytykował
także
wypowiedzi
Michała Rynkowskiego,
szefa Polskiej Agencji Antydopingowej,
który pisał na Twitterze, że "to jedna z najpoważniejszych spraw w historii polskiego sportu!". Mówił też, że Karasiowi grozi nawet 4 lata dyskwalifikacji. Sportowiec stwierdził, że przez wypowiedzi szefa POLADA stracił sponsorów i około 600 tys. złotych:
-
Przez niego straciłem 600 tys. zł w jeden dzień
, natomiast takie jest życie. Mogą mi tę karę skrócić. To nie jest tak, że jestem "zablokowany", bo z wypowiedzi tego pana wynika, że tak może być. Moi sponsorzy, z którymi na 2-3 lata kontrakt miałem mieć, mówią: po co nam Karaś, skoro 4 lata ma nie startować - wyznał zawodnik.
-
Taką głupią decyzją się wycofali
, choć byli jeszcze za mną do wczoraj, wierzyli mi i tak dalej. W sumie dalej mi wierzą, ale poczuli, że jestem im niepotrzebny. I nawet, jak ta karta się odwróci, to ja już w tę współpracę z nimi nie wejdę. Bo też pokazali, kim są. W każdym razie
przez tego pana to życie mi się trochę zmieniło
- oświadczył, kierując te słowa w stronę szefa POLADA.