16-letnia Marysia z Lubna
sprzedawała wiśnie
z sadu dziadka, który w tym roku miał problem z nadwyżką owoców. Rodzice zorganizowali jej stoisko na parkingu sklepu spożywczego, który również należy do jej dziadka. W ten sposób nastolatka chciała zarobić pieniądze na wycieczkę szkolną.
Trzeciego dnia pracy Marysi jej stoisko odwiedziły urzędniczki Inspekcji Sanitarnej z Wałcza oraz patrol policji.
Mama Marysi relacjonowała w rozmowie z
Gazetą Wałecką
, że kontrola trwała ponad 2 godziny. Urzędniczki zarzuciły 16-latce, że nie posiada orzeczenia lekarskiego do celów sanitarno-epidemiologicznych oraz nie wdrożyła procedur opartych na zasadach systemu HACCP, które dotyczą przedsiębiorców. Finalnie ojciec nastolatki, który ją reprezentował, otrzymał
karę w wysokości 100 zł
. Mężczyzna nie przyjął mandatu i złożył odwołanie do inspekcji, która z kolei skierowała sprawę do sądu.
Kilka dni później Główny Inspektor Sanitarny wydał komunikat, w którym stwierdzono, że "środki nie były współmierne do przewinienia". Instytucja zapowiedziała też, że zawnioskuje w sądzie "o zastosowanie łagodniejszego środka".
Obrońca mężczyzny domagał się uniewinnienia, a oskarżyciel żądał pouczenia ojca. 27 października Sąd Rejonowy w Wałczu wydał wyrok i uznał, że
mężczyzna jest niewinny
.
- Pani sędzia uniewinniła obwinionego, bo nie prowadzi on żadnej firmy i nikogo nie zatrudniał, gdyż córka za zgodą rodziców sprzedawała wiśnie, które sama zerwała z sadu dziadka przed jego sklepem w Lubnie - przekazał adwokat ojca nastolatki Jan Kazimierz Adamczyk.