Wczoraj wieczorem na Facebooku
OSP Regut
pojawił się wpis dotyczący
wypadku
z udziałem tira i samochodu osobowego w miejscowości Tabor. Okazało się, że
świadkiem zdarzenia był Robert Biedroń.
Według relacji strażaków
polityk miał ruszyć z pomocą poszkodowanym
. Wydostał kierowcę i jadącego z nim dwulatka z płonącego samochodu.
Później próbował ugasić pożar.
Według policji wydarzenia w Taborze wyglądały nieco inaczej.
Sprawcą zdarzenia według policji miał być kierowca osobówki - policjant, który wymusił pierwszeństwo.
Okazuje się też, że to nie Biedroń jako pierwszy udzielił pomocy poszkodowanym:
- W imieniu kierowcy chciałbym bardzo gorąco podziękować osobom, które pomogły zaraz po kolizji.
Szczególnie gorąco chciałbym podziękować młodej kobiecie, która zaopiekowała się Bartusiem.
To ona była pierwszą osobą, która udzieliła pomocy - podkreślił nadkom. Sylwester Marczak.
Kierowca osobówki miał wybiec z auta i uwolnić dziecko w fotelika.
-
Pomocy udzieliła im wspomniana kobieta, która wzięła chłopca na ręce
oraz udostępniła swoją gaśnicę jego ojcu. Gdy tylko Bartuś zaczął płakać, ojciec zaopiekował się chłopcem - relacjonował rzecznik KSP.
Robert Biedroń
, który faktycznie znalazł się na miejscu zdarzenia,
miał użyczyć auta ojcu i synowi, by ogrzali się w środku.
- W imieniu ojca Bartusia, który jest policjantem, jeszcze raz chciałbym podziękować wszystkim, którzy udzielili im pomocy - podsumował rzecznik.
Jak podaje RMF24,
według informacji rzecznika prasowego Państwowej Straży Pożarnej
w Otwocku mł. kpt. Macieja Łodygowskiego
osoba, która była na miejscu wypadku i rozmawiała ze strażakami z OSP Regut
, powiedziała, że
pomogła dwóm osobom,
które podróżowały osobówką,
wydostać się z pojazdu
i schroniła je we własnym aucie.
Oprócz tego poinformowała też, że użyła gaśnicy.
- Jak się później, po dokładnym rozpoznaniu, okazało, w pojeździe tym nie było żadnych oznak pożaru w komorze silnika, czyli
najprawdopodobniej rozszczelnieniu uległa chłodnica, stąd powstały kłęby dymu
i mogło to zostać odebrane jako domniemany pożar - powiedział Łodygowski.
Głos zabrał także
naczelnik OSP Regut, poinformował, że Robert Biedroń
, który był obecny na miejscu zdarzenia p
rzekazał strażakom, że "najechał na wypadek, zatrzymał się, pomógł wysiąść osobom
z samochodu oraz zaprosił ich do swojego samochodu, a następnie
wyjął gaśnicę i ugasił samochód".