W nocy z 29 na 30 października tuż po godzinie 1:00 uruchomił się alarm dobiegający z okna życia Sióstr Boromeuszek we Wrocławiu. Kobiety nie zastały tam jednak noworodka, a
20-letniego mężczyznę
.
Alarm włącza się automatycznie, gdy ktoś z zewnątrz otworzy okno. Zakonnice od razu wezwały policję i straż pożarną.
- Nie wiemy, jak to zrobił, ale udało mu się,
wcisnął się cały do okna życia i w nim utknął na dobre
- przyznał oficer dyżurny wrocławskiej straży pożarnej w rozmowie z
Gazetą Wrocławską
.
Policja zatrzymała uwolnionego, kompletnie pijanego mężczyznę, który nie był w stanie wyjaśnić, dlatego tam wszedł. 20-latek zniszczył kuwetę, która docelowo służy do umieszczenia w niej dziecka, a także zabrudził wnękę.
- Kontakt z mężczyzną z powodu jego upojenia alkoholowego był mocno ograniczony. Funkcjonariusze wylegitymowali go i
odwieźli do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym
. Dopiero jak wytrzeźwieje, będzie go można przesłuchać - poinformował GW podkomisarz
Wojciech Jabłoński
z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Od 2009 roku we wrocławskim oknie życia pozostawiono blisko 20 dzieci.