W poniedziałek świat obiegła tragiczna informacja
o pożarze katedry Notre Dame w Paryżu.
Płomienie zajęły cały dach, drewniane wnętrze oraz jedną z wież. Jej iglica, która mierzyła 93 metry, runęła. Natychmiast zorganizowano
narodową zbiórkę na odbudowę zniszczonej katedry.
Publiczne zbiórki zorganizowały też organizacje pozarządowe, między innymi na platformach crowdfundingowych.
Swoje wsparcie obiecują też
najbogatsi Francuzi i wielkie firmy.
Jako pierwszy 100 milionów euro zaoferował François-Henri Pinault, mąż Salmy Hayek i prezes firmy Kering stojącej za wieloma luksusowymi markami modowymi i kosmetycznymi, m.in. Gucci i Saint Laurent.
Teraz trwają prace związane z planem odbudowania katedry.
Okazuje się jednak, że nie będzie to takie proste, ponieważ Francja nie posiada już wystarczająco wielkich dębów, które były wykorzystywane podczas budowy dachu katedry.
Dach świątyni wykonany był z
drzew pochodzących z lasów, które występowały w średniowieczu na terenie Francji. Niestety, do dziś nie przetrwał żaden z nich.
Bertrand de Feydeau, wiceprezes grupy konserwatorskiej Fondation du Patrimoine, powiedział w rozmowie z agencja Associated Press, że
"w tej chwili Francja nie ma na swoim terytorium drzew wielkości tych, które wycięto w XIII wieku".
De Feydeau dodał też, że
w pracach renowacyjnych będą musiały zostać wykorzystane nowe technologie.
Pomoc Francuzom zaoferował David Elstone, dyrektor wykonawczy kanadyjskiego Truck Loggers Association
, który powiedział, że jeśli podczas prac renowacyjnych nie zostanie znalezione odpowiednie drewno, Kanada zaoferuje pomoc.
"Prawdopodobnie mamy drzewo, które odpowiadałoby potrzebom architektów
, którzy próbują odbudować Notre Dame. Uprawiamy duże, mocne drzewa, których nie można znaleźć w innych obszarach" - powiedział David Elstone.