Stiv
to owczarek belgijski, który ma około 8 lat i dotychczas mieszkał w Białorusi.
Pracował z białoruskimi pogranicznikami.
Pies patrolował granicę polsko-białoruską w Białowieży. Okazuje się jednak, że życie w tym kraju nie do końca podpasowało zwierzakowi. Pies już
kilka razy przedostał się na terytorium Polski.
Pogranicznicy trzy razy próbowali go oddać białoruskiej straży, ale bezskutecznie.
Pies
za każdym razem wracał na polską stronę
, pokonując przy tym kilkunastokilometrową trasę przez las. Po trzeciej ucieczce został już po polskiej stronie.
- "Dezerter" jest to określenie mało sympatyczne, aczkolwiek trzeba tak powiedzieć: zdezerterował ze służby - stwierdziła w rozmowie z Polsat News Agnieszka Zaworska, wolontariuszka stowarzyszenia "Zakątek Weteranów", która opiekuje się zwierzakiem.
Stiv przybył do Polski z
poważnymi choroby skóry, był też niedożywiony.
Białoruska straż graniczna miała mu dawać jedynie chleb z wodą. Pies miał być też
kopany, jeśli nie wykonywał poleceń.
- Postanowił spróbować lepszego życia, jak widać, udało mu się.
Jest zadowolony, zżył się z nami
- podkreśliła Zaworska.
Pies mimo niełatwego życia jest
przyjazny i ufny.
Zwierzak początkowo rozumiał jedynie komendy po rosyjsku. Teraz wykonuje polecenia wydawane także po polsku.
Historia Stiva jest niezwykła, bo szkolone psy nie porzucają swoich przewodników. Psy pracujące w służbach mundurowych nie zmieniają miejsca pracy swojego pobytu: