Współpracownicy Aleksieja Nawalnego poinformowali media, że liderowi rosyjskiej opozycji grozi
dożywocie za rzekomy terroryzm
. Działacz polityczny stanie teraz przed sądem wojskowym.
Sąd w Moskwie odbył w środę niejawne posiedzenie, na którym rozpatrywano w jaki sposób Nawalny będzie mógł się zapoznać z materiałami z jego sprawy karnej dotyczącej ekstremizmu. Polityk twierdzi, że sporządzono 195 tomów akt, z którymi jego ludzie muszą się zapoznać do 5 maja. W jednej sprawie opozycjoniście grozi 30 lat więzienia, w następnej prawdopodobnie dożywocie.
- Rzucili absurdalne oskarżenia, za które grozi mi 30 lat więzienia. Śledczy Widiukow powiedział wczoraj, że sprawa terrorystyczna została wyodrębniona od mojej sprawy, że ja, będąc w więzieniu, dopuszczam się ataków terrorystycznych. I w tym przypadku będę sądzony osobno przez sąd wojskowy - oświadczył Nawalny.
Jego współpracownik Iwan Żdanow przekazał, że w przeszłości śledczy dali działaczowi tylko
jeden dzień na zapoznanie się z 700 stronami materiałów śledztwa
dotyczącego kierowanej w przeszłości przez Nawalnego i właśnie Żdanowa Fundacji Walki z Korupcją, uznanej przez władze Rosji za "ekstremistyczną".
W październiku została wszczęta przeciwko niemu sprawa dotycząca rzekomego propagowania terroryzmu i nazizmu w związku z wypowiedziami jego współpracowników w mediach społecznościowych. Ponadto ostatnio Federalna Służba Bezpieczeństwa oświadczyła, że ludzie Nawalnego oraz ukraińskie służby specjalne byli
zaangażowani w zamach na propagandzistę
o pseudonimie Władlen Tatarski, do którego doszło w Petersburgu.
Aktualnie Nawalny przebywa w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w obwodzie włodzimierskim, gdzie pozostanie do 2032 roku.