Dziś, jak co roku na
Placu Czerwonym w Moskwie
odbyła się
defilada wojskowa z okazji 79. rocznicy Dnia Zwycięstwa.
Parada rozpoczęła się o godzinie 10 czasu moskiewskiego. Jest to największe rosyjskie święto. Zwykle parady były huczne i z rozmachem.
W tym roku było jednak inaczej. Wzięło w niej udział 9 tys. mundurowych i 75 pojazdów. Dla porównania w 2019 roku przez Plac Czerwony przemaszerowało 13 tys. mundurowych, przejechały 132 czołgi, inne wozy bojowe, wyrzutnie. Oprócz tego nad Placem Czerwonym przeleciało 70 samolotów i śmigłowców. Z nowinek technicznych pojawiać się miały służące do transportu piechoty wozy opancerzone tajfun.
Władimir Putin, który przyjmował defiladę, w swoim wystąpieniu nawiązał do
ataku na Ukrainę
:
- Rosja przeżywa obecnie trudny, graniczny okres. Los Rosji, jej przyszłość, zależy od każdego z nas - oświadczył rosyjski przywódca.
- Obchodzimy Dzień Zwycięstwa w warunkach prowadzenia specjalnej operacji wojskowej. Jej uczestnicy, ci
na pierwszej linii, to nasi bohaterowie
. Kłaniamy się przed waszą wytrwałością i poświęceniem. Cała Rosja jest z Wami. Wierzą w was, martwią się o was także nasi weterani. Ich duchowy udział w wasz los i wyczyny nierozerwalnie łączy pokolenia bohaterów ojczyzny - dodał.
Na paradzie
nie było także tłumów zagranicznych gości
. Obok Władimira Putina zasiedli jedynie prezydenci Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Kuby, Laosu, Gwinei-Bissau oraz Białorusi. Alaksandra Łukaszenka pojawił się na trybunie honorowej wraz ze swoim czworonożnym pupilem Umką. Warto dodać, że w tym roku nie dopisała również pogoda. Było zimno, padał deszcz i śnieg: