East News
Koronawirus
zbiera coraz większe żniwo, co nie wpływa korzystnie na
wizerunek Chin
. Już w styczniu tabloidy rozpisywały się, że nowy szczep pochodzi od nietoperza i narodził się na
targu spożywczym w Wuhan
. Kilka dni temu serwis Vox potwierdził tę teorię, dodając, że w powstaniu wirusa
poza człowiekiem i nietoperzem uczestniczył łuskowiec
.
Teraz, gdy sytuacja w Chinach zdaje się stabilizować, tamtejsi politycy biorą się za
poprawę międzynarodowego PR-u
. Świadczy o tym tweet chińskiego
Ministerstwa Spraw Zagranicznych
z zeszłego tygodnia, który sugeruje, że świat powinien być wdzięczny Chinom za ich sprawne działanie.
"Chiny na bieżąco informowały WHO i inne kraje, w tym USA, na temat #Covid19 w sposób otwarty, przejrzysty i bez zwłoki.
Wysiłki Chin w celu zwalczenia epidemii zapewniły reszcie świata czas na przygotowania.
Nasz wkład jest widoczny dla wszystkich" - czytamy na Twitterze.
Rzecznik ministerstwa,
Zhao Lijian
, w tweecie pod własnym nazwiskiem poszedł nawet o krok dalej i przeszedł do ataku.
"CDC (amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób - przyp. Donald) obudziło się z ręką w nocniku. Kiedy USA trafiły na pacjenta zero? Ilu ludzi jest zakażonych? Jak nazywają się ich szpitale?
Być może to amerykańskie wojsko przywlokło epidemię do Wuhan.
Bądźcie transparentni! Upublicznijcie swoje dane! Stany Zjednoczone są nam winne wyjaśnienia!" - napisał.
Lijianowi wtóruje chiński ambasador w RPA.
"Choć epidemia po raz pierwszy została rozpoznana w Chinach,
nie znaczy to, że wirus pochodzi z Chin
, nie wspominając o tym, że miałby być "made in China"" - czytamy w jego tweecie.