Telegram
W piątek na Białorusi doszło do spontanicznych zgromadzeń mających na celu
zebranie podpisow poparcia dla kandydatów na prezydenta
. Choć akcje odbywały się zgodnie z prawem wyborczym,
funkcjonariusze OMON-u dokonali licznych i brutalnych zatrzymań
.
Jak informuje serwis Biełsat,
w Mińsku zatrzymano 40 osób, a poza stolicą - kolejnych 20
. Sądy rejonowe błyskawicznie skazały podejrzanych i już w poniedziałek postanowiły o karach grzywny w wysokości od 170 do 570 dolarów. Podczas akcji zatrzymano też dziennikarzy, spośród których jeden dostał karę 15 dni aresztu.
Piątek był na Białorusi ostatnim dniem zbierania podpisów dla potencjalnych kandydatów na prezydenta. Zgromadzenia w Mińsku zamieniły się w
akcję solidarności z zatrzymanymi wcześniej aktywistami
. Jeden z polityków ubiegających się o start w wyborach,
Wiktor Barbaryka
, został w czwartek zatrzymany przez OMON pod pretekstem rzekomych malwersacji finansowych.
Podczas spontanicznych zgromadzeń doszło do licznych zatrzymań. Krążące po sieci filmiki sugerują, że protesty miały pokojowy charakter i nie uzasadniały brutalności funkcjonariuszy OMON-u.
Prezydent
Aleksander Łukaszenka
odniósł się do piątkowych aresztowań, twierdząc, że
"powstrzymano wielki plan destabilizacji"
. Jego zdaniem protesty zostały zlecone z zewnątrz i miały na celu zniszczyć Białoruś.