Przedwczoraj mężczyzna uzbrojony w karabin zabił co najmniej
18 osób i ranił około 13 innych podczas masakry w mieście Lewiston
w stanie Maine. Do pierwszej strzelaniny doszło na terenie kręgielni. Niespełna 12 minut później policja otrzymała sygnał o strzelaninie w barze.
W pierwszej lokalizacji na miejscu zginęło siedem osób, w drugiej - osiem, zaś kolejne trzy zmarły w szpitalu. Trzy osoby przebywające w szpitalu są w stanie krytycznym.
Policja wciąż nie zatrzymała napastnika i przyznała, że nie wie,
gdzie znajduje się obecnie
. Z powodu trwających poszukiwań zamknięta została część szkół w stanie, a także supermarkety i inne lokale.
Służby ustaliły, że strzelec to
40-letni Robert Card.
Mężczyzna ma licencję instruktora obsługi broni palnej i pracował w bazie Gwardii Narodowej w Saco w Maine. Wiadomo, że napastnik miał problemy ze
zdrowiem psychicznym
- w tym roku przez dwa tygodnie przebywał w ośrodku psychiatrycznym. Co więcej, według ustaleń miał też
"słyszeć głosy"
i grozić urządzeniem masakry w bazie, w której pracował.
W obławie uczestniczy kilkuset policjantów z całego stanu. Card ma być
uzbrojony i niebezpieczny.
Policja poradziła mieszkańcom miasta oraz okolicznych miejscowości zamknięcie biznesów i ukrycie się, ponieważ napastnik "jest świetnie wyszkolonym taktykiem, ekspertem w posługiwaniu się bronią palną, który ma doświadczenie wojskowe".
Policja opublikowała też kilka zdjęć mężczyzny, na których widać go z karabinem półautomatycznym, a także zdjęcie auta, którym mógł się przemieszczać:
Niedługo później jednak służby przekazały, że miejscowości Lisbon, 11 km od Lewiston, znaleziono poszukiwany, biały samochód, w którym widziany był Card.